Polska zamiast prowadzić własne wydobycie węgla, decyzją rządu PiS importuje jego ogromne ilości z innych krajów. Surowiec już dociera do naszego kraju, jednak jak się okazuje jego jakość pozostawia wiele do życzenia. Jak pisze „Rzeczpospolita” sprowadzany z zagranicy węgiel ma potężne wady. Jest tak złej jakości, że składy obawiają się oferować go do sprzedaży.
Fatalna polityka energetyczna rządu i jej efekty
W imię realizacji tzw. „zielonej polityki” unijnej Polska ograniczyła drastycznie wydobycie węgla. Dodatkowo, gdy Rosja dokonała ataku na Ukrainę rząd PiS jako pierwszy wyskoczył przed szereg wprowadzając już od kwietnia embargo na węgiel z tego kraju, choć na szczeblu unijnym zostało one wprowadzone dopiero po kilku miesiącach. Co więcej zakontraktowany i zapłacony już wcześniej surowiec z Rosji nie może wjechać z powodu embarga do naszego kraju, pomimo że został wysłany przez rosyjskiego eksportera. Efekt tej polityki jest taki, że surowca zaczęło w Polsce brakować a jego ceny poszybowały w górę. Rząd PiS próbując naprędce zaradzić stworzonym przez siebie problemom sprowadza surowiec z innych krajów, między innymi z Australii, Kolumbii oraz Republiki Południowej Afryki.
Węgiel niskiej jakości
Jak się w praktyce okazuje importowany węgiel ma spore wady. Sprzedawcy szacują, że z każdej przesianej tony zostaje tylko kilkanaście procent surowca, który można zaoferować do sprzedaży odbiorcom indywidualnym jako pełnowartościowy materiał opałowy. Ministerstwo klimatu wcześniej zapewniało, że będzie do w przedziale między 20 a 40 %.
Jak mówi „Rzeczpospolitej” prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla, Łukasz Horbacz, uśredniając wszystkie sprowadzane gatunki surowca z jednej tony można uzyskać nie więcej niż 15-20 % materiału nadającego się na opał. Wiele jednak składów donosi ,że w rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Sprzedawcy mówią, że boja się sprzedawać tak drogi węgiel, ponieważ klienci po spaleniu jednej tomy wytworzą ilość ciepła taką jak z około 700 – 800 kg węgla krajowego bądź rosyjskiego. Obawiają się, że tacy klienci wrócą żądając zwrotu pieniędzy za kiepskiej jakości towar.
Jak podał jeden z dystrybutorów surowca z Małopolski, w tym roku opałowa wartość węgla jest o około jedną trzecią niższa niż w przypadku tradycyjnie dotąd dostępnego w Polsce węgla. „Rzeczpospolita” oceniła, że mocno ograniczony udział węgla opałowego w mieszance w połączeniu z jego niską kalorycznością mogą wywołać deficyt surowca w naszym kraju w sezonie grzewczym.