Złoty, który w ostatnich dniach doświadczał spadku wartości, zaczynał nagle odzyskiwać siły przed południem w środę. Możliwe, że doszło do interwencji ze strony Pawła Borysa z Polskiego Funduszu Rozwoju oraz Artura Sobonia, nie ze strony Narodowego Banku Polskiego (NBP).
Mimo wcześniejszego osłabienia złotego, możemy zauważyć jego wzrost w porównaniu z poprzednim dniem. 13 września, złoty zaczynał gwałtownie zyskiwać na wartości. W porównaniu z euro, wartość złotego rosła o około 0,7 proc., a w stosunku do dolara o 0,5 proc. To na rynku walutowym jest już istotną zmianą.
Pierwszą myślą wielu była możliwość interwencji Narodowego Banku Polskiego. NBP ma pod ręką zgromadzone rezerwy walutowe, które mogłyby potencjalnie wpłynąć na umocnienie złotego. Jednakże szybko pojawiło się dodatkowe wyjaśnienie – wywiad Pawła Borysa dla agencji Bloomberg.
Borys stwierdził, że polski rząd posiada narzędzia, które mogą przywrócić złoty do jego „optymalnego” poziomu. Według niego, a prawdopodobnie także rządu, obecna wartość złotego nie jest optymalna. Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju określił optymalny kurs walutowy na przedział 4,4 – 4,6 złotej za euro.
Zgodnie z ekspertami, w Polsce bank centralny nie musi interweniować w walucie. Wielki wpływ ma Ministerstwo Finansów, które otrzymuje fundusze z Unii Europejskiej i samodzielnie decyduje, kiedy i gdzie wymienia te środki na złote. Według ekspertów, po kilku dniach negatywnych zmian dla złotego, które bezpośrednio wpływały na nastroje polityczne rządzącej partii i obecnego obozu władzy, można było przewidzieć, że część dostępnych narzędzi zostanie użyta. Czy jednak sytuację na rynku dyktowała tylko wypowiedź Pawła Borysa, czy też aktywność Ministerstwa Finansów na rynku walutowym – pozostaje otwartą kwestią.