Rynki naftowe na całym świecie odnotowują imponujący wzrost wartości ropy. W czwartek, notowania zarówno ropy Brent, jak i WTI osiągnęły poziom 94 dol. za baryłkę – najwyższą cenę od prawie roku. Pomimo tego, że wzrosty cen surowca oraz umocnienie amerykańskiego dolara w stosunku do polskiego złotego zazwyczaj prowadzą do podwyżek cen paliw na stacjach benzynowych, w Polsce ten trend nie jest obserwowany. Według analiz Urszuli Cieślak, ekspertki z firmy Reflex, ceny detaliczne paliw powinny być wyższe o około złotówkę za litr.
Na początku września, ropa Brent, która jest głównie sprzedawana na rynkach europejskich, przekroczyła próg 90 dol. za baryłkę. Do czwartku, 28 września, cena tego surowca wzrosła do 94 dol., co jest najwyższym poziomem od ponad dziesięciu miesięcy – ostatnio takie wartości notowano w połowie listopada 2022 roku.
Niepokój budzi fakt, że cena ropy Brent zrównała się z ceną amerykańskiego benchmarku – WTI. Notowania tej ostatniej również wzrosły i przekroczyły 94 dol., choć później spadły do poziomu 93,5 dol. – takie ceny były notowane ostatnio latem 2022 roku, kiedy to ceny surowców zaczęły się stabilizować po skoku wywołanym przez agresję Rosji na Ukrainie.
Mimo rosnącej tendencji na rynkach naftowych, ceny paliw na polskich stacjach benzynowych nie ulegają zmianie. Analiza cen w naszym kraju pokazuje znaczące rozbieżności w porównaniu do cen w państwach ościennych. Dane z 27 września pokazują, że litr benzyny kosztuje w Litwie 7,46 zł (1,62 euro), na Słowacji 7,88 zł (1,71 euro), w Niemczech 8,80 zł (1,91 euro) i w Czechach 7,61 zł (40,31 koron). Tymczasem w Polsce cena ta wynosiła 5,99 zł. Podobne tendencje obserwuje się także w przypadku oleju napędowego.