W Izraelu od kilku dni trwają masowe protesty skierowane przeciwko najnowszym pomysłom rządu dotyczącym zmian w sądownictwie. Tylko w miniony czwartek miało miejsce w całym kraju około 150 różnych demonstracji. Protestujący zbierają się w różnych miejscach, w tym między innymi przed domami ministrów, czy też nawet samego premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Aby zapanować nad demonstrantami zostały wysłane jednostki policji. Służby użyły formacji konnych oraz armatek wodnych, ale sytuacja wcale nie staje się lepsza. Wręcz przeciwnie, z każdym dnie do protestów dołącza coraz więcej osób. Zgodnie z najnowszymi informacjami, do protestujących dołączają także żołnierze-rezerwiści. Oznajmiają oni, że jeśli proponowane zmiany w prawie wejdą w życie, nie będą stawać w obronie państwa przed zewnętrznym zagrożeniem. Sytuacja jest na tyle poważna, że z apelem o kompromis wyszedł izraelski minister obrony.
Apel o kompromis
Joaw Galant wystąpił do premiera Izraela z apelem o dążenie do kompromisu w kwestii zmian w sądownictwie planowanych przez rząd Benjamina Netanjahu. Jednocześnie zaapelował także do liderów opozycji o pomoc w powstrzymaniu strajków antyrządowych. W swojej wypowiedzi podkreślał, że siły zbrojne Izraela są świetnie przygotowane, jednakże sytuacja panująca wokół proponowanych zmian prowadzi do podziału także wewnątrz armii. Jak zauważył, w obliczu licznych zagrożeń zewnętrznych jest to bardzo niebezpieczne. Wspomniał chociażby o konflikcie z Palestyną. Kolejnym niebezpieczeństwem jest Iran, który dąży do zdobycia broni nuklearnej.
Proponowane zmiany w sądownictwie
Bezpośrednią przyczyną demonstracji są zmiany w sądownictwie. Benjamin Netanjahu chce w dość znaczący sposób ograniczyć znaczenie Sądu Najwyższego. Z propozycji nowych przepisów wynika, że rząd zrealizuje to na 2 sposoby. Nowe prawo zwiększa kontrolę rządzących nad wyborem sędziów do Sądu Najwyższego. Ponadto nowe prawo ma wprowadzić możliwość uchylania wyroków Sądu Najwyższego. W tym celu ma wystarczyć większość 61 głosów w parlamencie składającym się ze 120 osób. Dla premiera Izraela wprowadzenie tych zmian jest kluczowe. Nie wiadomo jednak czy i jakiego kompromisu będzie szukał. Jak na razie zapowiada, że nie zrezygnuje ze zmian.