Niemal natychmiast po ogłoszeniu przez Rosję aneksji czterech ukraińskich obwodów, na Krymie doszło do szeregu eksplozji. W sieci wrze od spekulacji na temat ich przyczyn. Pojawiają się sugestie, że zbieżność czasowa nie jest przypadkowa i jest to ukraiński atak odwetowy na okupowany od 2014 roku Półwysep Krymski. Temat ten poruszył ukraiński serwis internetowy Suspilne.
Zdaniem redaktorów serwisu fakt, że seria eksplozji nastąpiła jeszcze w trakcie wystąpienia Władymira Putina na Kremlu, kiedy ogłaszał on oficjalnie aneksję terytoriów południowo-wschodniej Ukrainy, nie pozostawia wątpliwości odnośnie związku obu tych faktów. Redaktorzy spekulują, że Kijów w ten specyficzny sposób „uczcił” przyłączenie owych terytoriów do Rosji.
Wybuchy, które miały miejsce na Krymie słyszane były, jak mówią mieszkańcy na których powołuje się ukraiński serwis, na przedmieściach Jałty, w Ałupce oraz w miejscowości Partenit pod Ałusztą. Wszystkie te wymienione miejscowości leżą na południowym wybrzeżu Półwyspu Krymskiego. Mieszkańcy są zgodni co do tego, że takie silne eksplozje miały tam miejsce po raz pierwszy.
Seria eksplozji rozpoczęła się około 15.30 czasu lokalnego w piątek 30 września. W tym samym czasie na Kremlu trwało wystąpienie Putina, w trakcie którego ogłosił on anektowanie przez Rosję okupowanych dotychczas terenów wschodniej i południowej Ukrainy. Dekrety w tej sprawie rosyjski przywódca wydał zaledwie dzień wcześniej uznając, że obwody zaporoski oraz chersoński są suwerennymi i niepodległymi państwami. Po tym, jak decyzje te zatwierdzi rosyjska Duma oba regiony zostaną formalnie uznane za część Rosji i podzielą los anektowanego w 2014 roku Krymu.
Na chwilę obecną nie ma jasności co do tego, czy eksplozje na półwyspie są faktycznie efektem ataku inspirowanego przez władze w Kijowie, czy też samowolną oddolną akcją tamtejszych partyzantów dokonaną z użyciem dronów bądź innego rodzaju amunicji.