Siłowym usunięciem demonstrujących przez policję zakończyły się antyrządowe protesty w stolicy Mołdawii Kiszyniowie. Siły porządkowe w poniedziałek w godzinach porannych przywróciły płynny ruch na Bulwarze Stefana Wielkiego i Świętego, który jest jednym z głównych węzłów komunikacyjnych w stolicy kraju.

Usunięcie z ulic demonstrantów protestujących od niedzieli przeciwko polityce rządu i prezydenta kraju nie odbyło się pokojowo a metodami siłowymi. Demonstranci zostali siłą zepchnięci z ulicy z użyciem wszelkich możliwych środków. W akcji uczestniczyło w sumie kilkuset policjantów. Po usunięciu manifestantów tego samego dnia w godzinach przedpołudniowych służby policyjne przystąpiły do rozbierania namiotów postawionych przez protestujących w nocy z niedzieli na poniedziałek na samym środku bulwaru w pobliżu siedzib parlamentu oraz pałacu prezydenckiego.

Równocześnie do godzin popołudniowych na głównej kiszyniowskiej arterii zatrzymywano protestujących, którzy zdaniem policji dopuścili się podczas demonstracji łamania prawa. Jak podano, aresztowanych zostało ponad 40 osób, wobec których mają być wszczęte postępowania dyscyplinarne.

Wśród uczestników blokad zdecydowaną większość stanowili członkowie oraz sympatycy opozycyjnego ugrupowania Sor, które już od kilku tygodni w stolicy na różne sposoby protestuje przeciwko rządowi. W wydarzeniach brali też udział zwolennicy i członkowie innej formacji opozycyjnej prorosyjskiej Partii Socjalistów Republiki Mołdawii.

Największe protesty miały miejsce w centrum stolicy Mołdawiiw miniona niedzielę, kiedy to na głównej arterii demonstrowało kilka tysięcy przeciwników obecnego rządu Natalii Gavrility oraz prezydent Mai Sandu. Protestujący żądali, aby podały się one do dymisji podobnie jak przewodniczący parlamentu Mołdawii Igor Grosu. Manifestanci w trakcie protestów zarzucali władzom doprowadzenie w kraju do kryzysu gospodarczego. Zarzucano też rządzącym, że są bierni i nie podejmują działań w związku z rosnącymi kosztami życia.