Kolejna już w ostatnich miesiącach akcja eko – aktywistów przyklejających się do muzealnych obrazów miała miejsce tym razem w Melbourne w Australii. Jak się okazało, sprawcom jednak nie udało się spowodować dużych zniszczeń dzięki temu, że obraz posiadał ochronę z płyty pleksi.

Obraz Picassa na celowniku

Ofiarą samozwańczych „obrońców klimatu” padł tym razem obraz Picassa „Masakra w Korei” wystawiany w australijskim muzeum National Gallery of Victoria w Melbourne. Dwójka ubranych na czarno aktywistów przykleiła się w akcie „protestu” rękami do obrazu, który jednak nie doznał uszczerbku wskutek ich działań dzięki ochronnej płycie pleksi. Zdjęcia z tej akcji rozpowszechniał w mediach społecznościowych pseudoekologiczny ruch Extinction Rebellion.

Obraz Picassa „Masakra w Korei” został namalowany w 1951 roku. Na stałe przechowywany jest w Paryżu, jednak teraz był okresowo wypożyczony do muzeum w Melbourne. Grupa Extinction Rebellion tłumaczyła na Facebooku, że powodem ataku na ten a nie inny obraz jest fakt, iż pokazuje on ”okropności wojny” a „pogorszenie stanu klimatu doprowadzi do wzrostu konfliktów na świecie”. Działacze tej pseudoekologicznej organizacji w ostatnich miesiącach przyklejali się już między innymi do dzieł Turnera, Constable’a i Van Gogha.

Pseudoekologiczny happening w muzeum

Działacze ruchu Extinction Rebellion po raz kolejny zaskoczyli ochronę muzeum, podobnie jak to miało miejsce w przypadku innych tego rodzaju happeningów przeprowadzanych w muzeach w innych częściach świata. Jest to w zasadzie jedyny zaskakujący i nie do końca zrozumiały element towarzyszący takim akcjom. Pomimo systemów alarmowych czy zainstalowanego monitoringu po raz kolejny ochroniarzom obiektu nie udało się powstrzymać sprawców przed dokonaniem swojego „występu”, zanim zdążyli do obrazu przykleić swoje ręce. Ochrona obiektu zareagowała dopiero po czasie, gdy trzeba było więcej zachodu, aby sprawców odkleić od pleksi.

Aktywiści rozwinęli przy obrazie baner z napisem „Klimat i Chaos = Wojna + Głód”. Na dzień ataku wybrali sam koniec wystawy „Stulecie Picassa”. Jak poinformowała rzecznik policji stanu Wiktoria sprawcami zajścia była 49-letnia kobieta mieszkająca w Nowej Południowej Walii oraz o 10 lat starszy od niej mężczyzna z Melbourne. Odklejanie ich od pleksi trwało około godziny i w tym czasie wystawa musiała być chwilowo nieczynna.

Zastanawiający jest fakt, że uczestnicy takich akcji każdorazowo po tego rodzaju wyczynach albo są traktowani pobłażliwie, albo otrzymują symboliczne kary, które w żaden sposób nie odstraszają przed dokonywaniem kolejnych ekscesów w innych muzeach na całym świecie.