W dniu wczorajszym, w godzinach wieczornych służby zaobserwowały obiekt latający, który naruszył polską przestrzeń powietrzną. Wiadomo, że obiekt ten nadleciał na terytorium Polski z terenu Białorusi. Po raz pierwszy do zaobserwowania doszło w okolicach miejscowości Białowieża. Jak podaje wojsko, wszystkie procedury przewidziane na tego typu sytuacje zostały uruchomione. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że obiektem tym jest balon obserwacyjny. Jak na razie służbą nie udało się odnaleźć szczątków samego obiektu. W poszukiwania MON zaangażował liczne jednostki, w tym śmigłowiec i dron. Z informacji przekazanych przez rząd wynika, że jest to drugi tego typu incydent na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu godzin. W przypadku wcześniejszego, trasa lotu obiektu była monitorowana na radarach do momentu opuszczenia przez niego polskiej przestrzeni powietrznej.

Procedury zadziałały, poderwano myśliwce

Obiekt latający znalazł się w przestrzeni powietrznej Polski w piątek około godziny 20.30. Pierwsze obserwacje wskazują ta to, że przyleciał od strony terytorium Białorusi. Natomiast Polską przestrzeń powietrzną naruszył w okolicy Białowieży. Jak podaje Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, natychmiast uruchomiono wszystkie procedury przewidziane w tego typu przypadkach. Od momentu przekroczenia przez obiekt polskiej granic powietrznej trwała obserwacja radiolokacyjna. Zgodnie z procedurami w powietrze poderwano także parę myśliwców MiG-29, a następnie F-16. Po kilku godzinach obiekt zniknął z radarów. Ostatni raz widoczny był w okolicach Rypina.

Trwają poszukiwania

Obecnie trwają zakrojone na szeroką skalę poszukiwania szczątków tego obiektu. Już o godzinie 5 rano rozpoczęto mobilizację sił, które obecnie przeczesują teren. Jeśli chodzi o poszukiwania z powietrza to zaangażowany w nie jest jeden śmigłowiec. Przestrzeń powietrzną w okolicy Rypina patroluje także bezzałogowy statek powietrzny – dron. Natomiast grupa żołnierzy z Wojsk Obrony Terytorialnej prowadzi poszukiwania naziemne na terenie gdzie mógł rozbić się ten obiekt. Jak podaje wojsko, zespół naziemny składa się z 10 specjalistów. Co więcej, w pogotowi pozostaje także Straż Pożarna.