Policja w indyjskim regionie Champaran zastrzeliła tygrysa zwanego „ludożercą z Champaran”, który zabił przynajmniej dziewięć osób. Aby osaczyć zwierzę tamtejsze służby zorganizowały ogromną obławę, w której udział wzięło około 200 osób.

W akcji wzięli udział policjanci oraz miejscowi tropiciele na słoniach. W rezultacie podjętych działań udało się zwierzę osaczyć, a to pozwoliło funkcjonariuszom je zastrzelić.

O obławie na tygrysa – ludożercę z Champaran poinformowały w niedzielę 9 października lokalne władze. Była to już kolejna próba schwytania bądź zabicia niebezpiecznego zwierzęcia, które od kilku miesięcy terroryzowało mieszkających w rezerwacie tygrysów Valmiki ludzi.

Potężny tygrys był prawdopodobnie 3-letnim samcem. Przez ostatnie miesiące to niebezpieczne zwierze dawało się mocno we znaki miejscowym mieszkańcom tego regionu leżącego we wschodnich Indiach. Mieszkający tam wieśniacy nierzadko bali się wychodzić z domów w obawie o własne życie. O ostatnich ofiarach drapieżnika, kobiecie i jej 8-letnim synu, informowały tamtejsze władze oraz media.

Jeszcze zanim wielki tygrys zabił swoje ostatnie ofiary miejscowe władze uznały go za ludożercę, co pozwoliło na wydanie zgody na jego zastrzelenie. Wcześniej kilkukrotnie próbowano drapieżnika schwytać jednak za każdym razem działania te kończyły się niepowodzeniem. Strażnicy leśni zgodnie podkreślali, że zwierzę nawet gdy zostanie osadzone przez ludzi było „nieustraszone”.

W Indiach żyje około 75 % światowej populacji tygrysów. Oficjalne statystyki mówią, że między 2014 a 2019 rokiem te wielkie koty zabiły w całym kraju blisko 225 osób. Zdaniem ekologów powodem wzrastającej agresji wielkich dzikich kotów jest przyspieszająca ekspansja ludzkich osiedli na ich naturalne siedliska, co sprawia, że w sposób bardziej agresywny oraz zdesperowany bronią one swojego terytorium.