Krajowe i lokalne drogi zostaną sparaliżowane przez protestujących rolników. Planowane są liczne blokady punktowe, a mapę demonstracji pokrywa gęsta siatka zapowiedzianych protestów. Największe natężenie akcji przewiduje się w Poznaniu, gdzie lokalna organizacja Rola Wielkopolski ma zamiar zorganizować masowy wjazd traktorów do miasta.
Emil Lemański, przedstawiciel organizacji Rola Wielkopolski przewiduje, że ruch w Poznaniu prawdopodobnie zostanie całkowicie zablokowany. Wszystko wskazuje na to, że liczba traktorów przekroczy możliwości centrum miasta – twierdzi w rozmowie z WP. Protestujący planują wkroczyć do miasta od 8 rano z dwunastu różnych kierunków. Początkowo przewidywano udział tysiąca maszyn, jednak ostatecznie liczba ta może wynieść nawet 5 tysięcy.
Lemański uspokaja, że mimo skali protestu, rolnicy nie zamierzają niszczyć publicznej własności. Nie nastawią się na takie działania, jak te obserwowane podczas protestów na Zachodzie, gdzie dochodziło do rozlewania gnojowicy czy rozrzucania obornika. Rolnicy uzgodnili z policją, że nie przewiozą załadowanych przyczep, a służby dbają o to, by drogi do centrum miasta były przejezdne i manifestacja mogła przebiegać bez przeszkód. Protestujący planują spotkanie z wojewodą Agatą Sobczyk o godzinie 12, podczas którego zamierzają wręczyć petycję z postulatami. Takie działania oznaczają jednak paraliż miasta, który według rolników ma potrwać co najmniej do późnego popołudnia.
Najważniejszymi postulatami protestujących są: zaprzestanie importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy do Unii Europejskiej oraz odrzucenie wprowadzanych przez UE zasad Zielonego Ładu. Lemański twierdzi, że te dwie kwestie sprawiają, że Polska i cała Europa przestają być miejscem produkcji żywności i stają się jedynie rynkiem zbytu. Lemański, który jako 24-latek zarządza farmą o powierzchni 30 hektarów, podkreśla, że rolnicy nie ustąpią, dopóki propozycje urzędników z Brukseli nie zostaną definitywnie odrzucone.