Radni dwóch dzielnic Moskwy wykazali się odwagą, oficjalnie wzywając Putina do rezygnacji z pełnionego urzędu. Co więcej, radni z centralnej dzielnicy Moskwy chcą oskarżyć prezydenta o zdradę stanu, co jest najzupełniej zgodne z prawem. Czy te śmiałe propozycje pozostaną bez odpowiedzi? A może w końcu zmotywują Rosjan do buntu? Jak na razie sprawą zainteresowała się moskiewska policja.
Rosja przestała się rozwijać
Dziś niemal wszystkie kraje na świecie „śmieją się” z Rosji, uznając ją za kraj zacofany, szkodliwy i bezmyślny. I niestety, obywatele kraju agresora sami pracują sobie na taką opinię. A przecież nie tak miało być. Historia Rosji pokazuje, że i tam ludzie chcieli się rozwijać, co im się zresztą udawało. Natomiast obecnie rozwój i stabilizacja to jedynie marzenie obywateli Rosji. Od kilkunastu lat Rosjanie zdają się cofać w rozwoju i jest to wina wyłącznie władzy. Przynajmniej taki wniosek wysnuli radni z Moskwy, motywując w ten sposób wezwanie Putina do rezygnacji. W oświadczeniu przyznano, że rządy Władimira Putina były dobre w pierwszej i po części także w drugiej kadencji, ale wszystko zmieniło się na gorsze w momencie, gdy polityk zapragnął Ukrainy, co miało miejsce już wiele lat temu. I to właśnie wojna w Ukrainie może stać się potężnym powodem do oskarżenia Putina o zdradę stanu.
Radni już zostali ukarani
Nie jest tajemnicą, że Rosjanie nie wyrażają swoich prawdziwych poglądów z obawy przed konsekwencjami. W związku z tym postawa radnych naprawdę zasługuje na uwagę. Taki głos jest bardzo w Rosji potrzebny i co ciekawe, radni z Moskwy zyskali poparcie polityków z Petersburga. Nie można jednak wiązać zbyt dużych nadziei z faktem, że w kraju agresora istotnie jest jakiś głos rozsądku. Putin sam nigdzie się nie ruszy, a co gorsza, nie rządzi sam i ma wielu popleczników.
Tymczasem odważni radni już zostali ukarani za tak zwaną dyskredytację armii. Mowa tu o karze administracyjnej. Czy to zamknie usta przeciwnikom Putina w Rosji? Miejmy nadzieję, że nie.