Szef MSZ, Radosław Sikorski, podczas konferencji „25 lat Polski w NATO. A gdyby Sojuszu nie było…” na Uniwersytecie Warszawskim wyraził swoje uznanie dla podejścia prezydenta Francji, Emmanuela Macrona. Zauważył, że strategia Macrona jest skierowana na wywołanie obaw u Putina, a nie odwrotnie – to my mamy obawiać się rosyjskiego przywódcy.

Emmanuel Macron, prezydent Francji, podczas wydarzeń z minionego miesiąca stwierdził, że nie należy całkowicie odrzucać możliwości wysłania zachodnich sił wojskowych na Ukrainę. Miałoby to na celu wzmocnienie pozycji Ukrainy w konflikcie z Rosją. Pomimo reakcji sojuszników świadczących o dużym niepokoju, zwłaszcza ze strony Niemiec, Macron w ostatnim czasie kontynuuje tę linię argumentacji. Twierdzi on bowiem, że przyszedł moment, w którym obawa i tchórzostwo są nieodpowiednie.

Z drugiej strony, Sebastien Lecornu, francuski minister obrony, utrzymuje, że kontrowersje i zamieszanie wywołane przez uwagi Macrona wynikły z ich wyrwania z kontekstu. Te niefortunne konsekwencje pojawiły się po konferencji europejskich sojuszników Ukrainy, która odbyła się 26 lutego. Lecornu do francuskich mediów skomentował, że przedstawione zostały różne scenariusze, ale żaden z nich nie dotyczył bezpośredniego zaangażowania oddziałów bojowych. Podkreślił także, że prezydent Macron wyraźnie stwierdził, iż Francja nie stanie się „stroną współwalczącą” w konflikcie. Zdaniem Lecornu, rozmieszczenie wojsk zachodnich na Ukrainie w celu walki z Rosją nie jest rozważane. W zamian, należy poszukać nowych metod walki z rosyjską inwazją.