Wybory prezydenckie, które odbyły się w Argentynie w niedzielę, rozstrzygnęły o nowym przywódcy kraju. Swoje poparcie, wyrażone w oddanych głosach, obywatele zdecydowanie przekazali Javierowi Milei. Ten 53-letni liberał o skrajnie prawicowych poglądach zdobył aż 55,8% głosów, po przeliczeniu 97,5% ze wszystkich wyników. Jego największym rywalem na drodze do prezydentury był dotychczasowy minister gospodarki i peronista, Sergio Massa. Mimo swojej przegranej, Massa może pochwalić się wynikiem na poziomie 44,2%.

Niewiele brakowało, a to 51-letni Sergio Massa mógłby cieszyć się zwycięstwem. W pierwszej rundzie wyborów to on wyszedł na prowadzenie. Jednak w drugiej turze przegrał z Mileim. Ten ze swoim dwuletnim doświadczeniem więcej, jest znanym zwolennikiem dolaryzacji argentyńskiej gospodarki oraz powszechnego dostępu do broni. Zdaniem Mileia, to drugie z wymienionych praw powinno zapewniać osobiste bezpieczeństwo każdemu obywatelowi Argentyny.

Kampania wyborcza, towarzysząca temu zaciętemu starciu kandydatów, była określana przez media latynoamerykańskie jako „najbardziej zacięta w historii Argentyny”. Sergio Massa, reprezentujący w wyborach prezydenckich Unię dla Ojczyzny i dotychczasowy rząd peronistowski, przyznał swoją porażkę jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników drugiej tury głosowania. W geście dobrej woli złożył telefoniczne gratulacje Javierowi Milei.

Podczas rozmowy Massa wyraził swoje przekonanie o tym, że najważniejszym przesłaniem, które powinno zostać przekazane społeczeństwu, jest idee współistnienia, dialogu oraz poszanowania pokoju.