Chińscy dyplomaci nie pozostają bierni w obliczu rosnącego konfliktu na Bliskim Wschodzie, do którego przyczynia się wsparcie Stanów Zjednoczonych dla Izraela. Wzajemne relacje między Pekinem a Waszyngtonem od dawien dawna są skomplikowane, jednak obecna sytuacja wydaje się je przenosić na inny, bardziej intensywny poziom – ponownie przypominają zimną wojnę. Tymczasem cywile umierają w wyniku konfliktu, gdy mocarstwa świata toczą bitwę o globalną dominację.

Eskalacja napięć po ataku Hamasu na Izrael na początku października nie tylko zaostrzyła sytuację militarną i polityczną na Bliskim Wschodzie, ale również wpłynęła na rywalizację światowych mocarstw. Przede wszystkim dotyczy to Stanów Zjednoczonych, które utrzymują pozycję supermocarstwa oraz Chin, które aspirują do tej roli i próbują wykorzystać bieżący kryzys do zdobycia korzyści politycznych, gospodarczych i geostrategicznych.

Waszyngton i Pekin toczą ze sobą rywalizację, która przybiera charakter nowej zimnej wojny. Starają się o dominację w międzynarodowej gospodarce, dyplomacji i polityce. W tej perspektywie każdy kryzys, niezależnie czy jest lokalny czy regionalny, jest przez rządy USA i Chin traktowany jako możliwość poszerzenia swojego wpływu.