Od niemal roku Polacy zadają sobie pytanie o to, czy PiS wygra przyszłoroczne wybory parlamentarne. W debacie publicznej nie brakuje głosów mówiących o dużej popularności, jaką swoimi działaniami zdobyła wśród społeczeństwa partia Jarosława Kaczyńskiego. Z drugiej strony narastający kryzys oraz kolejne problem w naszym kraju powodują, że mnóstwo osób opowiada się przeciwko aktualnie rządzącym. A czego realnie możemy się spodziewać?

Od czego będzie zależał wynik wyborów?

Zastanawiając się nad tym, jak w przyszłym roku zakończą się wybory do Sejmu i Senatu musimy pamiętać, że tutaj pod uwagę brać należy nie tylko aktualną sytuację w Polsce oraz nastroje społeczne, ale też to, co nas czeka w nadchodzących miesiącach. Zima 2022/2023 może mieć ogromny wpływ na zmianę decyzji wyborców, którzy już dziś określili swoje sympatie i antypatie polityczne. Nie możemy także zapominać o tak niepewnych aspektach jak czynniki wewnętrzne, zmiany w strukturze elektoratu czy wreszcie nieprzewidziane przypadki.

Jak zachowa się elektorat PiS-u?

Każda partia posiada swój twardy oraz miękki elektorat. W przypadku PiS-u twardym elektoratem są seniorzy, wybory, którzy w każdych wyborach oddawali głos na PiS oraz ideowcy. Miękki elektorat to osoby, które w danym momencie popierają działania partii. Tutaj musimy brać pod uwagę to, że z czasem pojawiają się nowi, młodzi wyborcy. A to może odbić się czkawką na elektoracie Prawa i Sprawiedliwości. Jak pokazuje sondaż z sierpnia 2022 roku, przeprowadzony dla oko.press wśród wyborców w wieku 18-24 lata najwięcej ankietowanych czyli 17% popiera Konfederację, natomiast PiS popiera zaledwie 7%. Niezdecydowanych było aż 31%, co także nie jest dobrą wiadomością dla partii rządzącej. Nie ma bowiem pewności jak ostatecznie zachowa się ta grupa.

Co mówią sondaże?

11 września zostały opublikowane wyniki badań opinii publicznej, przeprowadzone dla pracowni Estymator. Wynika z nich, że dziś 37% Polaków oddałoby głos na PiS. Z kolei na Koalicję Obywatelską zagłosowałoby 26,1% respondentów. W porównaniu z poprzednimi wynikami, PiS zyskał 1%, natomiast KO straciła 2% poparcia. Pokazuje to, że PiS wygrałby wprawdzie wybory, jednakże otrzymałby 205 mandatów do Sejmu. Oznaczałoby to, że partia musiałaby wejść z kimś w koalicję, aby móc utworzyć rząd większościowy.

Dlaczego PiS może znów wygrać?

Dziś PiS cieszy się wprawdzie poparciem na poziomie 37%, jednakże wynik ten być jeszcze większy. Jeżeli inflacja wyhamuje, ceny ciepła spadną, a do tego wojna na Ukrainie zakończy się jeszcze przed wyborami, to wówczas istnieje spora szansa na to, że więcej osób wahających się chętnie zagłosuje na PiS. Obecnie rządzącej partii mogą też pomóc jej przeciwnicy, poprzez dobór nieodpowiedniej strategii czy też popełnienie elementarnych błędów – dochodziło już w przeszłości do takich sytuacji.

Dlaczego PiS może tym razem przegrać?

Ceny za paliwo i energię cieplną już teraz są wielokrotnie wyższe niż jeszcze rok temu. A przecież sezon grzewczy jeszcze się nie rozpoczął. Wedle najbardziej prawdopodobnego scenariusza ceny jesienią i zimą mają się zwiększyć jeszcze o 100%. Póki co nic nie wskazuje też na to, aby inflacja miała się zatrzymać. Przełoży się to więc na wyższe cenny innych towarów, w tym produktów żywnościowych.

Jakie mogą być tego konsekwencje? Otóż wyższe ceny uderzą przede wszystkim w ważną część twardego elektoratu PiS-u jakim są osoby starsze. W większości przypadków są to emeryci. Nawet biorąc pod uwagę to, że otrzymają 13-tą oraz 14-tą emeryturę trudno wyobrazić sobie, by mieli płacić znacznie wyższe rachunki. Emerytury nie są też zbyt wysokie, co także należy mieć na uwadze.

Ale wyższe rachunki spowodują niezadowolenie nie tylko wśród starszej części elektoratu. Jeżeli PiS nie poradzi sobie z nadchodzącym pogłębieniem już istniejącego kryzysu, to wówczas będziemy mogli spodziewać się znacznego spadku poparcia dla tej partii. Kolejną kwestią jest to, czy ludzie wyjdą na ulicę w ramach protestów. Gdyby taki scenariusz się ziścił to wówczas PiS miałby do czynienia z nie lada problemem.

Wyborcy nie lubią arogancji władzy

Dotychczas najdłużej rządzącą partią w Polsce była Platforma Obywatelska, a miało to miejsce w latach 2007-2015. W ciągu ośmiu lat byliśmy świadkami działań trzech rządów – dwóch Donalda Tuska i jednego Ewy Kopacz. W 2015 roku wybory wygrał PiS, a w dużej mierze przyczyniły się do tego afery – np. ta związana z Amber Gold – czy polityka emerytalna PO, związana z podwyższeniem wieku emerytalnego czy odprowadzeniem pieniędzy z OFE. Ale też wyborców zdenerwowała arogancja władzy.

Pod koniec swoich rządów politycy PO publicznie wypowiadali się w tonie pogardliwym o Polakach. Na przykład, kiedy w wyniku zaniedbania stanęły pociągu w całej Polsce i tysiące pasażerów czekało w zimnie przez wiele godzin, minister Bieńkowska w wywiadzie telewizyjnym podsumowała to słowami: „sorry, taki mamy klimat”. Z kolei poseł Niesiołowski zapytany o kwestię niedożywienia wśród społeczeństwa, odparł: „niech jedzą szczaw i mirabelki”.

Wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość w ogóle nie wyciągnęło wniosków z postępowania swoich politycznych oponentów. Senator Stanisław Karczewski w programie RMF FM – nadawanym 1 czerwca 2022 roku – próbował przekonywać, że wzrost rat kredytów hipotecznych – często blisko dwukrotny – wcale nie jest dla kredytobiorców tak dotkliwy jak mogłoby się to wydawać. Z kolei wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka zasugerował, aby Polacy zimą i jesienią zbierali chrust. Kolejną cenną radę – skierowaną do właścicieli domków jednorodzinnych – miał Jarosław Kaczyński, który stwierdził, że należy palić w piecu wszystkim, czym tylko się da, byle nie oponami, bo to się nie godzi.

Żyjąca w XVIII wieku królowa Francji Maria Antonina w odpowiedzi na skargi ludu odrzekła, że lud powinien jeść ciastka, skoro nie ma chleba. Kto zna choć trochę historię, ten wie, że w trakcie Wielkiej Rewolucji lud francuski ściął Marię Antoninę za pomocą gilotyny. Niestety jak widać, na arogancję władzy nie ma lekarstwa, a jest ona tym, co walnie przyczynia się do tego, że władza traci poparcie.