W poniedziałek prawdziwy kataklizm nawiedził jedną z indonezyjskich wysp. Jak podają lokalne władze, w wyniku trzęsienia ziemi o sile 5,6 stopnia w skali Richter zginęło ponad 160 osób. Dla lokalnych mieszkańców sytuacja jest niezwykle ciężka. Wciąż nie są znane ostateczne dane dotyczące liczby ofiar. Ratownicy przeszukują gruzowiska w poszukiwaniu zaginionych osób, które mogły przeżyć kataklizm.

Tragiczny poniedziałek

Do poniedziałkowego trzęsienia ziemi doszło na głównej indonezyjskiej – Jawie. Jak podaje amerykańska agencja geologiczna epicentrum wstrząsów znajdowało się w Cianjur. Oznacza to, że najsilniejsze wstrząsy wystąpiły w odległości około 120 km od stolicy Indonezji – Dżakarty. Głównemu trzęsieniu towarzyszyły tzw. wstrząsy wtórne. W przeciągu kolejnych dwóch godzin od zanotowania najsilniejszego wstrząsu doszło do około 25 kolejnych trzęsień ziemi o mniejszej magnitudzie.  Gubernator prowincji nawiedzonej przez kataklizm poinformował, że liczba ofiar wynosi co najmniej 162 osoby. Jednakże z pewnością nie jest to ostateczny bilans tragicznego wydarzenia. Ratownicy wciąż przeszukują gruzowiska, a z każdą mijającą godziną szansa na odnalezienie pod zawalonymi budynkami żywej osoby maleje.

Powracające problemy

W przypadku Indonezji nie jest to pierwszy raz kiedy dochodzi do takiego kataklizmu. Ten azjatycki kraj położony jest w tzw. obszarze „pierścienia ognia”. Aktywność tektoniczna w tym rejonie Pacyfiku jest niezwykle wysoka. W 2018 roku w wyniku wstrząsów o sile 4,7 stopnia w skali Richtera zginęło w okolicy Sulawesi ponad 2 tys. osób. Oprócz częstotliwości trzęsień ziemi w tym rejonie problemem jest także niedostateczne zabezpieczenie konstrukcji budynków na wypadek takich kataklizmów. W wyniku tych dwóch czynników ofiar i strat materialnych jest niezwykle wysoki. Już teraz władze ewakuowały ponad 13 tys. osób. Raporty donoszą o 2 tys. uszkodzonych budynków, z których większość trzeba będzie wyburzyć.