Bilansem 80 zabitych zakończyły się międzyetniczne walki plemienne w prowincji Mai-Ndombe w Demokratycznej Republice Konga.

Konflikt między dwiema społecznościami Teke i Yaka w zachodniej części kraju miał swoje podłoże w niepłaceniu zwyczajowych podatków. Jego kulminacja miała miejsce we środę i czwartek 21 i 22 września. Choć bezpośrednią przyczyną tym razem były kwestie podatkowe, to jednak sam konflikt jest szerszy i obejmuje także spór o ziemię.

Starcia rozpoczęły się od ataku uzbrojonych napastników na wioski Bibonga, Engweme i Bisiala na terytorium Kwamouth w Mai-Ndombe. O zajściach poinformował wódz tej ostatniej wioski Léonard Miboto, któremu udało się uciec i schronić we wsi Bandundu-ville.

Wódz powiadomił o starciach władze kraju wzywając je jednocześnie do pilnej interwencji. Bilans walk to 65 zabitych mieszkańców wsi Engweme i Bisiala oraz kolejne 15 ofiar, które mieszkały w Bibonga. W sumie liczba zabitych sięgnęła więc 80 osób. Informację o napaści potwierdził Fidèle Lizorongo prowincjonalny koordynator organizacji pozarządowej Akcja na rzecz Obrony Praw Człowieka ADH działającej w Mai-Ndombe.

Obecny międzyetniczny konflikt w prowincji Mai-Ndombe rozpoczął się około dwa miesiące temu. Jego tłem był spór o opłacanie zwyczajowych opłat licencyjnych władzom lokalnym ze społeczności Teke, do czego zobowiązani są członkowie plemienia Yake, ponieważ nie są oni rdzenną ludnością na tym obszarze a ludem napływowym.

Spór wybuchł po tym, jak ludzie z Yaka odmówili zapłaty „opłaty zwyczajowej” na rzecz tradycyjnych wodzów Teke. Mediacji pomiędzy obiema stronami podjęła lokalna misja katolicka, jednak nie przyniosło to efektu w postaci wygaszenia nasilającego się konfliktu. Efekt był wręcz odwrotny, sytuacja się zaogniła i doszło do walk pomiędzy oboma plemionami.

Podobne społeczne konflikty skutkujące fizycznymi starciami miały już wcześniej miejsce w prowincji Mai-Ndombe końcem grudnia 2018 roku. Także wtedy efektem starć były liczne ofiary wśród mieszkańców okolicznych wiosek.