Raków Częstochowa w 9 kolejce PKO Ekstraklasy pokonała u siebie Radomiak Radom 3:0. Nieprawdopodobnego gola, który dodatkowo wpłynął na przebieg meczu zdobył Fabian Piasecki. Kolejne zwycięstwo sprawiło, że Raków umocnił swoją pozycję w tabeli polskiej ligi. Jednakże trener Marek Papszun wydaje się być powściągliwy w chwaleniu swojego zespołu.

Gol, który zmienił wszystko

Patrząc na przebieg spotkania od pierwszych minut chyba nikt nie wróżył Rakowowi zatrzymania w Częstochowie 3 punktów. Gospodarze grali bez polotu, akcje konstruowali niezbyt składnie, brakowało też wykończenia, odpowiedniej klamry, która nagrodziłaby wysiłki piłkarzy. A przecież Raków także stwarzał sobie okazje. Kiedy wydawało się już, że obie drużyny zejdą do szatni przy rezultacie 0:0 losy spotkania odmienił Fabian Piasecki. Po dośrodkowaniu od kolegi Piasecki, odwrócony plecami do bramki wykonał w powietrzu nożyce i w ten ekwilibrystyczny sposób zapewnił Rakowowi pierwszą bramkę.

Gol do szatni nigdy nie pływa na morale drużyny i tak samo było w przypadku Radomiaka. Goście nie potrafili pozbierać się w ciągu kolejnych 45 minut. Z kolei Raków zdobył jeszcze dwa gole i wygrał całe spotkanie wynikiem 3:0.

Marek Papszun gasi emocje

Trener Rakowa zabrał głos na konferencji prasowej po zakończonym meczu. Marek Papszun pochwalił wprawdzie gola Piaseckiego, ale też powiedział, że nawet tak pięknie strzelona bramka nie sprawi, że Piasecki będzie miał pewne miejsce w składzie Rakowa. Na tę pozycję Papszun ma jeszcze dwóch graczy i ponoć pomiędzy nimi wszystkimi odbywa się wyrównana rywalizacja.

Sytuacja w tabeli

Po sobotnim meczu Raków Częstochowa zajmuje 2-gie miejsce z 19 punktami na koncie. Do pierwszej w tabeli Legii Warszawa dzieli go 1 punkt – tyle samo traci do wicelidera Pogoń Szczecin. Sęk w tym, że zarówno Legia jak i Pogoń rozegrały już 10 kolejkę, a ta dopiero przed Rakowem. Jest więc możliwe, że po przerwie na kadrę Raków stanie się liderem i jednocześnie zdystansuje się jeszcze bardziej od depczących mu po piętach rywali.