W Polsce określany pogardliwie mianem „Mylika”. Wypominane mu są największe pudła, pamiętane są tylko te mecze, w których wypadł słabo. Porównywany do Roberta Lewandowskiego zawsze wypada jak trampkarz przy gwieździe światowego formatu. Polacy szydzą z Arkadiusza Milika, który teraz ma sporą szansę stać się bohaterem włoskiego Juventusu.
Napastnik, który się nie poddał
Zdaje się, że wielu kibiców zapomniało o grze klubowej Milika. Kiedy grał w Napoli zdobył z tym klubem Puchar Włoch oraz wicemistrzostwo Serie A. W sezonie 2018/2019 był najlepszym strzelcem Napoli z 15 bramkami na koncie. Dla Olympique Maryslia strzelił 30 bramek w 53 meczach. Niedawno pozyskał go Juventus Turyn, jeden z najlepszych klubów w Europie. Czy to małe osiągnięcia jak na napastnika, który się nie poddał, mimo że w karierze przeszedł dwie ciężkie kontuzje, w wyniku których pauzował łącznie przez 300 dni? A przecież to nie wszystko – należy uwzględnić także jego grę w Ajaxie Amsterdam czy FC Augsburg.
W Juventusie go nie chcieli
Kiedy okazało się, że 26 sierpnia Juventus sfinalizował wypożyczenie Milika z Marsylii, kibice Starej Damy krzywili się z niezadowolenia. Tymczasem Arkadiusz Milik zagrał jak dotąd w 3 meczach Juventusu zdobywając 2 bramki i to w pięknym stylu. I to wystarczyło, by kibice Juve zmienili opinię o Polaku o 180 stopni. Pomimo skromnej liczby minut spędzonych na boisku – w 2 z 3 meczy Milik wchodził z ławki rezerwowych – zyskał sobie sympatię w Turynie.
Mogą sobie nawzajem pomóc
Patrząc na Juventus nie można powiedzieć, że ten klub radził sobie dobrze w ostatnim czasie. W sezonie 2021/2022 Stara Dama wylądowała dopiero na 4-tym miejscu. Natomiast ostatni raz do finału Ligi Mistrzów dotarła w 2017 roku. Niedoceniany Milik oraz wychodzący z kryzysu Juventus mogą sobie nawzajem pomóc. Polak może dać klubowi bramki, które przełożą się na wygrane trofea, natomiast ze swej strony Juventus może dać Milikowi dalszy rozwój oraz regularną grę.