Symboliczna opłata za odwołania dotyczące inwestycji mieszkaniowych to pomysł, który deweloperzy proponują do wprowadzenia. Chociaż jest to kontrowersyjne stanowisko, ani politycy, ani społecznicy nie wykluczają takiej możliwości.
Platforma Mieszkaniowo-Budowlana Pracodawców RP, jako czołowe stowarzyszenie ekspertów z branży nieruchomości, przedstawiła politykom cztery główne postulaty. Uważają, że te propozycje mogą efektywnie przyspieszyć rozwój polskiego sektora budownictwa mieszkaniowego. Jednym z tych postulatów jest wprowadzenie opłat za odwołania od pozwoleń na budowę oraz decyzji o warunkach zabudowy.
Problem polega na tym, że istnieją pewne organizacje społeczne i kancelarie prawne, które namawiają sąsiadów różnych inwestycji do udzielania im pełnomocnictw. Te pełnomocnictwa umożliwiają im składanie odwołań od decyzji w sprawie inwestycji. Ponieważ nie ma żadnych kosztów związanych z tym procesem i nie wymaga on uzasadnienia merytorycznego, wiele osób decyduje się na taki krok. Jeżeli odwołanie okazuje się skuteczne, pełnomocnicy często dzielą się uzyskanymi w ten sposób środkami z deweloperami. Konsekwencją tego jest to, że oczekiwania finansowe mogą wzrosnąć do setek tysięcy złotych.
Osoby specjalizujące się w takim procederze często nie ukrywają swoich intencji, otwarcie informując o swoim planie zablokowania inwestycji. Ich propozycja jest prosta: zapłać, a my wycofamy nasz sprzeciw. W wyniku tego rodzaju praktyk, deweloperzy coraz częściej znajdują się pod presją i decydują nie ulegać żądaniom. Niestety, oznacza to również potencjalne opóźnienia inwestycji nawet o kilka lat, co jest typowym czasem dla procesu odwoławczego – wyjaśnia Konrad Płochocki, przewodniczący Platformy Mieszkaniowo-Budowlanej Pracodawców RP i wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.