Spory między Polską a Ukrainą dotyczące handlu zbożem stają się coraz bardziej intensywne, pociągając za sobą szerokie reakcje na ukraińskiej scenie publicznej. Jak przekazał Michał Potocki w wywiadzie dla tokfm, media i komentatorzy w Ukrainie starają się złagodzić emocje i apelują o umiar, podczas gdy to politycy podsycają napięcia. W ocenie dziennikarza „Dziennika Gazety Prawnej”, ostatnie wystąpienie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Nowym Jorku było pełne efektów teatralnych i patosu, jednak nie wniosło nic wartościowego do debaty.

W stosunkach między Warszawą a Kijowem widoczne są rosnące trudności. Na pytanie postawione w środę o to, czy Polska nadal będzie wspierać Ukrainę militarnie, premier Mateusz Morawiecki odpowiedział, że „nie dostarczamy już żadnej broni, ponieważ sami aktualnie inwestujemy w najnowocześniejsze uzbrojenie”.

Ta sytuacja jest następnym etapem sporu o obecność zboża ukraińskiego na polskim rynku. Konflikt rozpoczął się od decyzji komisji europejskiej o zniesieniu embarga, a później decyzji Polski o samodzielnym wprowadzeniu takiego embarga. Kiedy Kijów zagroził reakcją na polskie towary, prezydent Andrzej Duda porównał Ukrainę do osoby tonącej, która desperacko szuka ratunku. Wołodymyr Zełenski, przemawiając przed zgromadzeniem ONZ w Nowym Jorku, stwierdził: „Niektórzy z naszych przyjaciół w Europie zdają się grać dla siebie, a tymczasem pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora”.

Wypowiedź premiera Morawieckiego o zaprzestaniu dostarczania broni może potencjalnie jeszcze bardziej podgrzać atmosferę. Jak zauważył Potocki, chociaż ta wiadomość jest obecna w mediach ukraińskich, to jednak jest tam traktowana raczej jako informacja niż komentarz. Zdaniem dziennikarza, pomimo politycznej retoryki, kontrakty nadal są honorowane i realizowane.

Potocki podkreśla, że odpowiedzialność za aktualną sytuację leży po obu stronach konfliktu. – Ukraińcy również mieli pół roku, aby zaproponować rozwiązanie i nie podjęli takiej próby. Zatem do tego momentu, kiedy znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, doprowadziliśmy zarówno my, jak i oni – stwierdził.

Co przyniesie przyszłość? – Generalnie urzędnicy ukraińscy deklarują chęć do porozumienia i proponują mechanizm, który mógłby sprostać polskim oczekiwaniom. Jako przykład mogliby wskazać umowę, którą zawarli z Rumunami kilka dni temu. Polscy urzędnicy wyrażają podobne stanowisko. Dlaczego nie powinniśmy im wierzyć? – dodał Potocki z nutą ironii. – Natomiast ogólna sytuacja jest niepokojąca, ponieważ wpadliśmy w spiralę eskalacji. Wchodzenie do niej jest łatwe, ale wyjście z niej bywa trudne.