Światowa gospodarka ponownie zmagając się z problemem rosnących cen paliw. Kontrakty osiągnęły po raz pierwszy od prawie roku wartość przekraczającą 90 USD za baryłkę. W przypadku ropy Brent ceny są jeszcze wyższe.

Zauważalne jest to zwłaszcza na rynkach detalicznych na Zachodzie. Zgodnie z najnowszymi danymi o inflacji w Stanach Zjednoczonych, już w sierpniu, jeszcze przed przekroczeniem przez ropę wartości 90 USD za baryłkę, tempo wzrostu cen było najszybsze od połowy poprzedniego roku – wynosiło +0,6%. Na terenach za naszą zachodnią granicą, średnia cena benzyny detalicznej osiągnęła najwyższe wartości od listopada 2022.

Obserwując globalne trendy, można być zdumionym obecną sytuacją na polskim rynku paliw. Według najnowszych danych, cena popularnej benzyny 95 spadła do najniższego poziomu od ponad miesiąca.

W świetle rosnących cen ropy oraz gwałtownego osłabienia złotego po nieoczekiwanie dużym obniżeniu stóp procentowych przez RPP, koszt paliw powinien teoretycznie wzrosnąć. Wystarczy porównać sytuację w Niemczech, gdzie cena benzyny przeliczona na złote była zawsze dobrym wskaźnikiem dla cen w Polsce. Jednak tym razem jest inaczej, obserwujemy niezwykłe rozbieżności między kosztami paliwa w Polsce a na Zachodzie.

Wielu ekspertów wskazuje, że kluczowe znaczenie dla krajowych notowań paliw ma kontrolowany przez państwo PKN Orlen. Pojawiają się spekulacje, że polityczne konteksty mają wpływ na tę niezwykłą dysproporcję cen od globalnych rynków. Jeżeli jest w tej teorii choćby odrobina prawdy, możemy oczekiwać powrotu równowagi po wyborach parlamentarnych w październiku.

Trudno jest na dłuższą metę utrzymać ceny paliw niezależnie od sytuacji na świecie. Miejmy nadzieję, że do tego czasu cena ropy na globalnych rynkach zacznie spadać, a złoty zyska na wartości. Taka zmiana byłaby mniej bolesna dla inflacji w kraju.