Jednym z kluczowych elementów, które zostały poruszone podczas exposé premiera Donalda Tuska, był temat wprowadzenia PIT kasowego. Jak wyjaśnia Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton, prawdopodobnie chodzi o modyfikację zasad dotyczących generowania dochodu przez osoby fizyczne rozliczające się na zasadach PIT.

Premier Donald Tusk podczas swego wtorkowego wystąpienia w Sejmie przekazał pozytywne wiadomości. Powiedział, że koalicja już 15 października posiadała gotowe projekty i plany działalności, które miały umożliwić szybkie wprowadzenie zmian, takich jak PIT kasowy. Dodał, że przedsiębiorcy będą musieli zapłacić podatek dochodowy dopiero po otrzymaniu płatności za wystawioną fakturę, a nie samym fakcie jej wystawienia. Wyraził przekonanie, że taka zmiana była oczekiwana przez lata.

Samborska zauważa jednak pewne aspekty obecnej struktury podatkowej, które działają na korzyść przedsiębiorców. Jeżeli nie otrzymają oni zapłaty w ciągu 90 dni od terminu płatności określonego na fakturze, mogą skorzystać z ulgi na tzw. „złe długi” i skorygować swoje przychody. Doradczyni podatkowa zwraca jednak uwagę, że obecne rozwiązanie nie jest doskonałe.

Przede wszystkim, korekta przychodów jest możliwa dopiero po upływie 90 dni. Oznacza to, że do momentu jej zastosowania, przedsiębiorcy muszą wykazywać wyższy dochód do opodatkowania. W zależności od metody rozliczenia z urzędem skarbowym, mogą oni być zobowiązani do zapłaty zaliczki na podatek od tej większej kwoty.

Samborska dodaje również, że nie zawsze jest możliwość skorzystania z ulgi na złe długi. Nasz wierzyciel nie może znajdować się w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, upadłościowego lub likwidacji. Ponadto, nie mogły upłynąć 2 lata od końca roku kalendarzowego, w którym wierzyciel wystawił fakturę lub podpisał kontrakt. Transakcja musiała dotyczyć podatników, których dochody są opodatkowane w Polsce. W przypadku nierzetelnych kontrahentów zagranicznych, niemożliwe jest skorzystanie z tego rozwiązania – wyjaśnia.