Paweł Olechnowicz, były szef koncernu Lotos, wyraził swoje oburzenie, twierdząc, że firmy paliwowe, ich prezesi i zarządy powinni zostać ukarani surowymi sankcjami finansowymi za nieodpowiednie praktyki. Według niego, są one winne manipulowania cenami paliw, które stały się narzędziem wyborczym dla partii PiS.

Na rynku paliwowym w Polsce obserwujemy nieoczekiwane zmiany. Mniej niż miesiąc przed wyborami udało się znaleźć stacje paliw, na których za litr benzyny lub oleju napędowego płaciło się mniej niż 6 złotych. Te zmiany są sprzeczne z ruchami na globalnym rynku – ceny ropy naftowej rosną, a wartość złotego spada. Nawet bez analizowania danych z giełdy można to zauważyć, obserwując znacząco wyższe ceny paliw u naszych sąsiadów.

W ostatnich tygodniach Orlen konsekwentnie odpiera oskarżenia o manipulowanie cenami paliw i utrzymanie ich na sztucznie niskim poziomie.

„Ceny paliw są uzależnione od notowań gotowych produktów paliwowych na europejskich giełdach, nie tylko w Polsce, ale we wszystkich krajach Europy. Do czynników wpływających na ceny paliwa na różnych rynkach oraz w ofertach poszczególnych dostawców należą m.in. źródła pozyskiwania paliw, koszt surowców, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług, takie jak koszty energii, logistyki i pracy” – wyjaśnia koncern.