Pojawiają się kolejne przesłanki wskazujące na to, że w nadchodzącym sezonie zimowym szkoły będą pracować ponownie w trybie zdalnym. Tym razem oficjalnym powodem ma być nie wirus, a nieobecność dużej części uczniów.

Decyzja o przejściu na tryb zdalnego nauczania jeśli zapadnie będzie wynikała z drastycznego wzrostu kosztów ogrzewania. Stanowi to obecnie największy problem, z którym muszą się od początku roku borykać dyrektorzy placówek edukacyjnych. Wielu z nich już teraz szykuje się na najgorszy wariant wydarzeń i rezerwuje środki na zakup opału. Jak wynika z przewidywań, najtrudniejsza sytuacja będzie zaraz po Nowym Roku i to wówczas istnieje największe prawdopodobieństwo, że placówki przejdą na prace zdalną.

W chwili obecnej rachunki za prąd dla szkół poszły w górę już o ponad 20 %, natomiast w przypadku gazu jest to aż 50 %. Zaczynają się pojawiać doniesienia odnośnie tego, że szkoły przejdą na nauczanie zdalne wówczas, gdy temperatura spadnie poniżej określonego poziomu, jednak resort edukacji ocenił już ten pomysł jako „bezzasadny”.

Przejście w tryb nauki zdalnej

Zgodnie z przyjętymi jeszcze w wakacje przepisami, dyrektorzy szkół zobowiązani zostali do zorganizowania zdalnych zajęć w razie wystąpienia „zagrożenia bezpieczeństwa uczniów”. Tutaj jako jeden z powodów wprost wskazano nieodpowiednią temperaturę zewnętrzną bądź w salach lekcyjnych. Resort edukacji zaznaczył jednak, że przepisy te nie są podstawą do tego aby zrezygnować „realizacji zadań własnych gminy”, do których należy zaopatrzenie w ciepło placówek edukacyjnych, bowiem regulacje te odnoszą się do zdarzeń losowych.

Jak mówi cytowana przez Radio ZET nauczycielka nauczania początkowego w jednej z podwarszawskich szkół podstawowych kłopoty w szkołach zaczną się znacznie wcześniej niż po nowym roku. Ponieważ kaloryfery będą mocno przykręcone, w związku z czym uczniowie będą musieli cieplej się ubierać. Efekt tego będzie taki, że więcej zwłaszcza młodszych dzieci zacznie chorować, a gdy będzie ich zbyt dużo szkoła będzie mogła przejść na nauczanie zdalne. Jak podkreśla nauczycielka w takiej sytuacji oficjalnym powodem przejścia na lekcje zdalne będzie nieobecność większej ilości uczniów, nie zaś brak pieniędzy na ogrzewanie obiektu.