Inflacja w Polsce to kolejny cios w branżę gastronomiczną. Restauratorzy podnoszą ceny, jednak to czasami nie wystarcza i kolejne lokale znikają z miast, mimo dużego zainteresowania klientów. Wysokie rachunki likwidują małych przedsiębiorców. Natomiast te restauracje i bary, które pozostały na rynku, muszą podnieść ceny. To może być koniec taniego jedzenia na mieście.
Kryzys dosięgnął nawet budek z kebabem
Wyższe ceny w restauracjach nie budzą już zdziwienia. Klienci do pewnego stopnia rozumieją trudne położenie restauratorów. Niektórzy muszą również zrezygnować z odwiedzania restauracji, co z kolei rozumieją restauratorzy. Inflacja uderza praktycznie we wszystkich. Obojętni nie pozostają również właściciele budek z kebabem. Kebab to jedno z najpopularniejszych tanich dań fast food w Polsce. Uwielbiane przez wielu kebaby wkrótce mogą już nie być tanie. Właściciele wprost przyznają, że podwyżka cen jest koniecznością, by móc utrzymać biznes. Czy wyższe ceny zniechęcą klientów, przyzwyczajonych do tanich kebabów? Trudno powiedzieć. Na pewno nie obejdzie się bez narzekań. Klienci przyzwyczaili się, że jedzenie typu fast food jest tanie, tymczasem sytuacja powoli się zmienia.
Lokale gastronomiczne nie są w stanie zarobić na rachunki
Kryzys branży gastronomicznej trwa co najmniej od dwóch lat. Wielomiesięczne przestoje znacznie osłabiły budżet nawet najlepiej prosperujących restauracji i pozbawiły wielu restauratorów wszystkich oszczędności. Tymczasem po jednym kryzysie nastąpił kolejny. Inflacja będąca konsekwencją wielu czynników, bezlitośnie wyczyściła mapę polskich lokali gastronomicznych. Kolejni właściciele żegnają się z klientami, informując, że restauracja czy bar nie jest już w stanie zarobić na swoje utrzymanie. Padają nawet bardzo popularne lokale, ponieważ problemem nie jest brak klientów, a różnica pomiędzy przychodem restauracji a wysokością rachunków.
Dobre czasy dla prowadzenia własnej działalności jak na razie minęły. Pozostaje mieć nadzieję, że branża gastronomiczna odrodzi się i po tym kryzysie.