W miniona środę doszło do ataku niedźwiedzia na człowieka na trasie w w Bieszczadach. Agresywne zwierzę zaatakowało tamtejszego leśniczego.

Atak nastąpił, jak podano, w leśnictwie Tworylczyk w Bieszczadach. Wskutek zdarzenia, jak poinformował rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek poszkodowany doznał rozległych ran głowy.

Jak przekazał rzecznik, tego dnia leśniczy dokonywał rutynowego przeglądu uprawy jodłowej. W pewnym momencie leśniczy miał zauważyć zbliżającego się do niego małego niedźwiedzia, a chwilę później stał się celem ataku dużej samicy, która najprawdopodobniej była jego matką. Pracownik leśnictwa zdążył rękami ochronić głowę i skulić się na ziemi pod rosnąca najbliżej niego brzozą. Niedźwiedzica zadała mężczyźnie ciosy w głowę oraz plecy po czym się oddaliła.

Poszkodowany na szczęście zachował przytomność i zdołał telefonicznie wezwać pomoc innego leśnika, który akurat był najbliżej, ten z kolei powiadomił pogotowie ratunkowe i razem z innymi leśnymi udał się na miejsce ataku.

Ratownicy i leśnicy zmierzający z pomocą zastali poszkodowanego gdy o własnych siłach dochodził już do drogi stokowej. Gdy go spotkali niezwłocznie przystąpili do opatrzenia jego ran. W tym samym czasie zaatakowany leśniczy opowiadał pozostałym przebieg całego zdarzenia.

Zaatakowany leśniczy w wyniku ataku niedźwiedzicy miał szeroką na około 20 cm ranę szarpaną na głowie, poszarpane ucho oraz ślad na plecach. Ponieważ mężczyzna stracił dużo krwi, w związku z czym po opatrzeniu ran został śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowany do jednego ze szpitali w Sanoku. Placówka poinformowała, że stan poszkodowanego jest stabilny, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

W związku z tym atakiem leśnicy apelują o ostrożność podczas leśnych wędrówek i przypominają, że miejsca, w których istnieje ryzyko spotkania niedźwiedzia są oznaczane odpowiednimi tablicami ostrzegawczymi.