Jak pokazują najnowsze sondaże przeprowadzone w kontekście nadchodzących wyborów parlamentarnych we Francji, prezydent Emmanuel Macron jest daleko od czołówki. Niektórzy twierdzą, że jego poparcie dla własnej partii może przynieść więcej szkody niż pożytku. Ten argument zdaje się znaleźć potwierdzenie w fakcie, iż wielu kandydatów do parlamentu decyduje się na nieumieszczanie wizerunku prezydenta na swoich plakatach wyborczych.

Warto przypomnieć, że po porażce w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które były zdominowane przez skrajną prawicę, Macron natychmiast zwrócił się do narodu poprzez telewizję. W swoim przemówieniu ogłosił rozwiązanie Zgromadzenia Narodowe. To oświadczenie było szokiem. Jak to możliwe, że po przegranych wyborach prezydent zarządza kolejne? Czy warto ponownie próbować pokonać przeciwności losu samodzielnymi siłami? Czy wszyscy w Pałacu Elizejskim są w pełni świadomi sytuacji? Tak! – odpowiada prezydent Macron z uśmiechem na ustach. Dla podkreślenia swojego punktu widzenia, zdecydował się na różne aktywności publiczne. Zorganizował duży briefing dla mediów, podczas którego doszło do symbolicznych problemów z oświetleniem. Teraz skierował list otwarty do lokalnej prasy.

Macron usprawiedliwia swoje działania mówiąc o „jasnym wyjaśnieniu sytuacji politycznej” oraz o konieczności odwołania się do woli narodu. I oto właśnie teraz najnowszy sondaż „Ifop-Fiducial” dostarcza bolesnych dowodów na to, jak ta sytuacja wygląda. W ciągu sześciu dni przed pierwszą turą wyborów, w czołówce, podobnie jak w wyborach europejskich, znajduje się skrajna prawica reprezentowana przez duet Marine Le Pen – Jordan Bardella. Ich partia „Rassemblement National” uzyskuje poparcie 36% wyborców (co stanowi wzrost o 0,5 punkta procentowego).