Do kolejnego już w ostatnich dniach wypadku śmiertelnego doszło w polskich Tatrach. Tym razem turysta zginął w rejonie Orlej Perci.

Tragiczny piątek

Do tragedii doszło w piątek 14 października. Na miejsce zdarzenia wezwano ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po upadku turysta doznał śmiertelnych urazów. Jest to już czwarty wypadek ze skutkiem śmiertelnym w przeciągu ostatnich siedmiu dni.

O zdarzeniu powiadomili centralę TOPR dwaj towarzysze mężczyzny, który spadł z tzw. Pościeli Jasińskiego do Doliny Pańszczycy. Także oni potrzebowali pomocy, ponieważ nie byli w stanie dalej kontynuować swojej wyprawy. Zostali on bowiem na szlaku, ale nie mogli bezpiecznie zejść w dół.

Jak zrelacjonował przebieg zdarzenia ratownik dyżurny TOPR, na miejsce wysłano śmigłowcem piątkę ratowników. Pomimo podjętych prób nie zdołali ocalić życia turysty, który wskutek upadku doznał poważnych urazów głowy. Jego dwóch potrzebujących pomocy towarzyszy zostało bezpiecznie wyprowadzonych na grań przez dwójkę ratowników, skąd zostali oni zabrani śmigłowcem na lądowisku przy szpitalu w Zakopanym.

To nie jedyne zdarzenie, do którego doszło w miniony piątek. Ratownicy TOPR na prośbę kolegów po fachu ze słowackiej Horskiej Zachrannej Służby udali się śmigłowcem w okolice Chaty pod Rysami, gdzie pomocy potrzebował nieprzytomny turysta, który wcześniej schodząc z Wysokiej spadł z okolic Kogutka. Z uwagi jednak na pogarszające się warunki śmigłowiec nad Morskim Okiem musiał zawrócić z powrotem do Zakopanego.

Tydzień pod znakiem wypadków

W piątek tydzień wcześniej w rejonie Przełęczy Krzyżne w Tatrach Wysokich tak zwany zsuw śnieżny porwał idącego tamtędy mężczyznę. Turysta nie przeżył upadku z wysokości. Kolejna tragedia miała miejsce w niedzielę 9 października na Rysach, gdzie śmierć poniósł 30-latek a w tym samym regionie w kolejną noc z poniedziałku na wtorek z kolei zginęła turystka.

To kolejne wypadki, do których doszło pomimo nieustannych apelów ratowników TOPR aby cele swoich wycieczek dobierać stosownie do warunków pogodowych, posiadanego sprzętu oraz własnych umiejętności. Jak mówią ratownicy TOPR, wszystkie one miały zbliżone przyczyny tj niedostosowanie posiadanych umiejętności do panujących na trasie już zimowych warunków oraz brak odpowiedniego wyposażenia.