Obecnie, sytuacja polityczna w północnej Wielkopolsce może stać się wyznacznikiem niewypału dla PiS. Po przeliczeniu głosów z Piły, przewaga KO jest prawdopodobnie znaczna, co skutkuje przejęciem tego regionu od PiS. Tym samym partia ta traci jeden mandat w porównaniu do roku 2019. Dodatkowo, do grupy osób, które nie mają miejsca w Sejmie, dołączy Zbigniew Ajchler. Był on powiązany zarówno z SLD, jak i PO przed tym, jak znalazł się na listach PiS.
Tuż przed wyborami nastąpiła gwałtowna rywalizacja o miejsce na listach wyborczych PiS w okręgu pilskim. Adam Niedzielski, ówczesny minister zdrowia, miał ambicje co do „jedynki”, ale po skandalu związane ze ujawnieniem danych osobowych lekarza z Poznania został zwolniony ze stanowiska. W konsekwencji stracił możliwość startu nawet z ostatniej pozycji. Z listy usunięto także Martę Kubiak, dotychczasową posłankę, która napisała emocjonalny list publikowany przez media. Pisała w nim o wewnętrznych konfliktach i groźbach, które otrzymywała, między innymi groźbach gwałtu, rozczłonkowania żywcem czy polania kwasem. Groźby te dotyczyły również jej rodziny.
Zaznaczyć należy, że poseł Marcin Porzucek, mimo że znalazł się na siódmej pozycji, jest pewny swojego mandatu. Podobnie jak Krzysztof Czarnecki, lider listy, który od długiego czasu jest związany z gronem Jarosława Kaczyńskiego. Trzeci mandat dla PiS na ten moment posiada wiceminister Grzegorz Piechowiak, były „gowinowiec”, który tuż przed wyborami zabiegał o poparcie w wielu miejscach swojego okręgu, w tym bezpośrednio przy lokalach wyborczych.
Jeśli Grzegorz Piechowiak utrzyma swoje miejsce w Parlamencie, dla Michała Zielińskiego, wojewody wielkopolskiego startującego z piątego miejsca, oznacza to kolejną porażkę wyborczą. Z drugiej strony, Piechowiak pochodzi z Piły i wyniki głosowania z tego miasta jeszcze nie napłynęły.
Ostatnią osobą, która prawdopodobnie pożegna się z Sejmem jest Zbigniew Ajchler. Kiedyś był związany z SLD, podobnie jak jego brat Romuald. Później jednak Zbigniew dołączył do PO, a następnie do PiS. Przeciwnicy polityczni twierdzili, że Ajchler przeszedł do PiS pod wpływem szantażu i złego stanu zdrowia, lecz on temu zaprzeczał.