Od trzęsienia ziemi na pograniczu Turcji i Syrii minął już niemal tydzień. Niestety bilans ofiar śmiertelnych jest niezwykle wysoki i wciąż rośnie. Jednak ratownicy przeszukujący gruzowiska wciąż wierzą w to, że uda się odnaleźć kolejne osoby, którym udało się przeżyć kataklizm. Z Polski do Turcji pojechało kilkudziesięciu strażaków i ratowników by wspierać akcję ratunkową. Warunki, w których pracują są niezwykle ciężkie – pył, wysoka temperatura i ścisk utrudniają akcję ratunkową. Aby działać możliwie jak najskuteczniej wprowadzono rotacje dające szansę choć chwilę odpocząć. Obecnie Polacy przeszukują fragment gruzowiska, co do którego otrzymali sygnały od psa tropiącego. Jak podkreślają strażacy, zamierzają pracować „do ostatniej nadziei”.

Wciąż pracują mimo coraz mniejszych szans

Bilans trzęsień ziemi i wstrząsów wtórnych, które nawiedziły Turcję i Syrie jest zatrważający. Wiadomo już, że co najmniej 25 tysięcy osób zginęło w tym kataklizmie. Co gorsza szanse na uratowanie kogoś maleją z każdą godziną. Od tragicznego poniedziałku minęło już 6 dób, wiec przeżycie kogoś pod gruzami przez tak długi czas trzeba uważać za cud. Mimo to ratownicy wciąż się nie poddają. W chwili obecnej strażacy z Polski pracują na terenie gdzie pies wskazywał na obecność osoby żywej. Wprawdzie urządzenia geolokacyjne nie potwierdzają tego prace nie ustają. Udało się dotrzeć do kolejnych pomieszczeń i podjęto próby nawoływania. Pies wciąż wskazuje, że ktoś tam jest, więc strażacy nie tracą nadziei i pracują dalej.

Nieoceniona pomoc

Strażacy z Polski jak do tej pory uratowali spod gruzów 12 osób. Ogromną pomoc w ich pracy udzielają im psy tropiące. Wraz z ratownikami z Polski na miejsce kataklizmu udało się 8 czworonogów: Nuka, Jerry, Jagger, Orion, Havana, Mela, Ruki i Rico. Tak samo jak ludzie, pracują w niezwykle ciężkich warunkach. Odłamki i gruz kaleczą im łapy, jednak jako najlepsi przyjaciele człowieka nie ustają w swojej pracy. Psiaki mają zapewnioną opiekę opiekunów i wszelką potrzebną pomoc weterynaryjną. Wszyscy liczą na to, że uda się dotrzeć do każdej osoby, która przeżyła trzęsienie ziemi.