Polski narciarz Andrzej Bargiel zmuszony był przerwać swoją wyprawę na Mount Everest. Powodem tej decyzji były pogarszające się kilku dni warunki pogodowe.
Znany polski skialpinista miał w planach pierwszy zjazd na nartach z najwyższego szczytu na Ziemi bez używania tlenu. Zamiaru tego jednak nie udało się zrealizować. Bargiel w ubiegłym tygodniu rozpoczął atak szczytowy jednak porywisty wiatr zmusił go do odwrotu we czwartek 29 września i wraz z towarzyszącym mu Januszem Gołębiem musiał ostatecznie wycofać się do obozu C2, w którym czekali przez ostatnie kilka dni na polepszenie warunków atmosferycznych.
Dotychczasowe dokonania narciarza
Bargiel, który w 2013 roku jako pierwszy Polak zjechał z sukcesem na nartach z ośmiotysięcznika Shishapangmy o wysokości 8013 metrów zapoczątkowując tym samym nowy rozdział historii polskiego himalaizmu i skialpinizmu swój wyczyn powtórzył 5 lat później w lipcu 2018 roku zjeżdżając jako pierwszy na świecie ze szczytu K2 w Karakorum liczącego 8611 metrów. Teraz miał zamiar sięgnąć po najwyższy szczyt świata. Na Mount Everest wyruszył końcem sierpnia zakładając atak szczytowy bez użycia tlenu na przełom września i października. Długo kreślone plany pokrzyżował mu silny wiatr wiejący na wysokości 8000 metrów. Jak uzasadnia himalaista, właśnie silniejszy niż przewidywano wiatr oraz prognozy nie dające szans na poprawę warunków w kolejnych dniach stały u podstaw decyzji o zakończeniu wyprawy bowiem zapowiadane są kolejne obfite opady śniegu i towarzyszący mu wzrost zagrożenia lawinowego. Jak tłumaczył Bargiel była to więc najrozsądniejsza decyzja jaką obaj Polacy mogli podjąć na tym etapie wyprawy wobec takich a nie innych warunków pogodowych.
Nieudany atak szczytowy
Jak relacjonuje Bargiel, atak szczytowy okazał się trudniejszy niż zakładano. Choć Polakom udało się wejść na Przełęcz Południową na wysokości 8 tysięcy metrów, to jednak na tym etapie wejścia zatrzymał ich wiatr wiejący z prędkością 100 km/h, czyli silniejszy niż w prognozach. Efekt tego był taki, że niemożliwe okazało się rozbicie namiotu oraz założenie obozu.
W ramach przygotowań do realizacji głównego, jak już wiemy niezrealizowanego, celu obecnej himalajskiej misji bargiel zaliczył cały szereg aklimatyzacyjnych wyjść. Ich celem było przygotowanie wydolnościowe organizmu oraz znalezienie optymalnej trasy do zjazdu na nartach. Ostatnie wyjście w ramach aklimatyzacji zakończyło się w piątek 23 września. Zakończyło się ono na obozie C4 z uwagi na silny porywisty wiatr o prędkości powyżej 70 km/h, co uniemożliwiło postawienie namiotu. Efektem tego był odwrót i wejście w dół do obozu C2.
Najwyższy nocleg z kolei Andrzej Bargiel „zaliczył” w obozie C3. Już wówczas miał się pojawić pomysł, aby podjąć kolejny atak szczytowy, jednak pogarszająca pogoda zmusiła Polaków do trzymania się pierwotnych założeń, a wręcz przyspieszenia zejścia i powrotu do C2, gdzie ostatecznie po kilku dniach, wobec braku korzystnych perspektyw pogodowych, zapadła ostateczna decyzja o zakończeniu całej wyprawy.