Niedzielne popołudnie w greckiej Attyce przyniosło ze sobą katastrofę. Pożar, który wybuchł i szybko wymknął się spod kontroli, nie tylko zniszczył wiele domów, ale także dotknął liczne gaje oliwne oraz lasy. Przedmieścia Aten stały się kolejną ofiarą płomieni, a miejska panorama została przykryta chmurami czarnego dymu wydobywającego się z palących się terenów. Do walki z niszczycielskim żywiołem stanęło blisko 700 strażaków, ale mimo to sytuacja nadal jest dramatyczna.

Według poniedziałkowych raportów, linia ognia rozciągająca się w pobliżu Aten osiągnęła już długość 30 kilometrów. Dominujące warunki pogodowe sprawiają, że walka z pożarem jest niezmiernie skomplikowana – wilgotność powietrza i ziemi wynosi około 0 procent, co w połączeniu z silnymi podmuchami wiatru tworzy wręcz idealne warunki do rozprzestrzeniania się ognia. Służby ratunkowe stwierdziły, że prędkość, z jaką żywioł się przemieszcza, jest równa błyskawicy.

Do poniedziałku tysiące ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów w Grecji. Dwa szpitale położone niedaleko Aten zostały ewakuowane przy użyciu karetek. Mieszkańcy co najmniej 11 miast i wiosek musieli ratować się ucieczką przed płomieniami, ale liczba tych miejscowości nadal rośnie. Wiele osób pozostaje bezsilnych, obserwując jak ogień pochłania ich domy. Skutki pożaru dotknęły także starodawne gaje oliwne.

Giorgos Tsevas, mieszkaniec wioski Polydendri, opisał sytuację jako tragiczną. Jego 200 drzew oliwnych całkowicie spłonęło. Podobny los spotkał wiele innych osób, które z bezradnością patrzyły jak ogień opanowuje ich domy. W dotkniętym pożarem regionie znajduje się również wiele apartamentów wynajmowanych przez turystów.

Walka z ogniem angażuje 670 strażaków wspieranych przez 27 zastępów leśnych, 183 pojazdy oraz 32 jednostki lotnicze (w tym 17 samolotów i 15 śmigłowców). Akcja gaśnicza trwa niemalże bezustannie, również podczas nocy. Na razie jednak nie można jeszcze mówić o sukcesie.

Pozostałe teksty w tej kategorii

Warto przeczytać