Kibice piłki nożnej z całą pewnością nie mogą narzekać na tegoroczną fazę pucharową europejskich rozgrywek. Wczoraj niezwykle ciekawe spotkanie zagrał Bayern Monachium z PSG. Ostatecznie mecz zwyciężyli Bawarczycy, którzy tym samy zgarnęli sporą zaliczkę przed rewanżem, który będą grać na własnym stadionie. Dzisiaj swoje pierwsze spotkania rozegrały drużyny, które awansowały do 1/16 Ligi Europy. W prawdziwym piłkarskim hicie mieliśmy możliwość podziwiać starcie Barcelony z Manchesterem United. Mecz obfitował w wielkie emocje i wiele bramek. Wprawdzie Robert Lewandowski nie wpisał się na listę strzelców, ale sympatycy futbolu z Polski i tak nie mieli na co narzekać.

Starcie tytanów

Mecze tak utytułowanych drużyn zawsze poprzedzone są wielkimi oczekiwaniami. W tym przypadku atmosferę dodatkowo podgrzewały świetne występy obu drużyn w meczach o stawkę. Na szczególną uwagę zasługuje Barcelona, która w tym sezonie wygrała wszystkie takie spotkania. Dzięki temu ma już na swoim koncie Superpuchar Hiszpanii, awans do półfinału Pucharu Króla i aż 8 punktów przewagi w lidze hiszpańskiej. Jeśli zaś chodzi o Manchester, to spisuje się on niewiele gorzej. „Diabły” przegrały tylko jeden mecz o stawkę przeciwko prowadzącemu w lidze angielskiej Arsenalowi.

Emocje zwłaszcza w drugiej połowie

Dzisiejsze spotkanie rozpoczęło się dość spokojnie. Pierwszą dogodną sytuację w meczu miała w 9. minucie Barcelona. Strzał Lewandowskiego świetnie wybronił bramkarz Manchesteru. Na odpowiedź gości trzeba było czekać do 28. minuty. Jednak po raz kolejny to bramkarz był górą – ter Stegen wybronił uderzenie Weghorsta. Prawdziwe widowisko rozpoczęło się po zmianie stron. W 50. minucie spotkania Barcelona wyszła na prowadzenie dzięki świetnie wykonanemu rzutowi rożnemu. Jednakże już 3. minuty później było 1:1 – ter Stegen nie dał rady Rashfordowi. Po kolejnych 6 minutach było już 2:1 dla Manchesteru. Przy rzucie rożnym pecha miał Kounde, który zaliczył bramkę samobójczą. Barca uciekła spod topora dzięki bramce zdobytej w 79. minucie przez Raphinha. Przed końcowym gwizdkiem było jeszcze sporo szans, ale ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2.