Zarówno rosyjscy artylerzyści, jak i ukraińscy saperzy są jednomyślni w swoim rozczarowaniu jakością amunicji rosyjskiej. Zdają się zgodnie twierdzić, że im nowocześniejsze są pociski, tym gorsza jest ich jakość wykonania. Kreml desperacko próbuje zapełnić tę istniejącą lukę. Jednakże, problemy z niską jakością wykonania nie dotyczą tylko Rosjan, ale także ich sojuszników.

Niedawno na rosyjskich portalach społecznościowych pojawiło się nagranie pokazujące żołnierzy usiłujących siłą umieścić pocisk rakietowy w wyrzutni o oznaczeniu 9K51M Tornado-G. Zadanie to okazuje się być trudne, jako że pocisk wydaje się być lekko spuchnięty, co zmusza wojskowych do użycia skrzyni transportowej jako olbrzymiego młota.

Aleksander Kowalenko, ukraiński specjalista wojskowy, na swoim kanale telegramowym zauważa, że problematyczna amunicja mogła zostać dostarczona na Ukrainę przez jednego z sojuszników. Jednakże, Kowalenko nie wyklucza innych możliwości – pociski mogły być niewłaściwie przechowywane albo jakość produkcji w rosyjskich fabrykach mogła dramatycznie spaść.