Od 30 listopada śledzimy z niepokojem doniesienia z ukraińskich ambasad. To właśnie 30 listopada, w jednej z placówek, w Madrycie wybuchła bomba. W wyniku tego zdarzenia jedna osoba odniosła obrażenia. Jednak to nie był koniec podejrzanych przesyłek i listów. Do tej pory nie wiadomo kto jest nadawcą przesyłek. Podejrzewa się, że za wszystkim stoi jedna osoba.

Wybuch w ambasadzie Ukrainy i listy z pogróżkami

Do tego niebezpiecznego incydentu doszło 30 listopada. Około godziny 13, do ukraińskiej ambasady w Madrycie doręczono przesyłkę. Jej adresatem był ambasador Serhij Pohorelcew. Nigdy jednak do niego nie dotarła. Przesyłkę otworzył jeden z pracowników ukraińskiej ambasady, komendanta ochrony. To właśnie wtedy doszło do wybuchu. Bomba na szczęście spowodowała u mężczyzny jedynie niewielkie obrażenia ręki. Nikt więcej nie ucierpiał podczas wybuchu. Poszkodowany trafił do szpitala, jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wiadomo, że bomba ukryta była w niewielkiej paczce, prawdopodobnie przypominającej list. Tego samego dnia, podobną przesyłkę otrzymała firma zbrojeniowa Instalaza w Saragossie. Na szczęście czujność pracowników, którzy natychmiast wezwali specjalną jednostkę policji, uchroniła ich przed nieszczęściem. Zgodnie z medialnymi doniesieniami, również do innych ambasad Ukrainy dotarły podejrzane przesyłki. Jednak w nich nie znajdowały się bomby, a podejrzana substancja w kolorze czerwonym.

Zakrwawione przesyłki z drastyczną zawartością

Po wybuchu bomby w ambasadzie w Madrycie, do innych ambasad zaczęły przychodzić paczki z krwawą zawartością. Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy, Ołeh Nikołenko, poinformował, że przesyłki dotarły do ambasad w Polsce, Holandii, Chorwacji, Włoszech, Węgrzech, a także do konsulatów Neapolu, Krakowie i Brnie. W każdej z tych paczek znajdowały się oczy zwierząt i znaczna ilość krwi. Aktualnie prowadzone jest intensywne śledztwo w tej sprawie. Ukraińscy urzędnicy zgodnie twierdzą, że nie dadzą się zastraszyć i nadal będą wypełniać swoje obowiązki. O wszystkie te ataki służby podejrzewają jedną osobę, która najprawdopodobniej znajduje się gdzieś w Europie. Na tę chwilę nie znamy więcej szczegółów w tej sprawie.