Kilka tygodni temu pisaliśmy o luzowaniu obostrzeń związanych z pandemią w Chinach. Zmiany prawa najpewniej były odpowiedzią rządu na niezadowolenie społeczeństwa. W Chinach od dłuższego czasu prawo związane z walką z pandemią jest niezwykle restrykcyjne. Doprowadziło to do ogromnych problemów gospodarczych. Te problemy w połączeniu z dużym ograniczeniem swobód obywatelskich zaowocowały zakrojonymi na szeroką skalę protestami. Nie często w Chinach dochodzi do otwartego nawoływania do obalenia partii rządzącej. Reżim odpowiedział w przewidywalny sposób. Do tłumienia protestów wysłano tysiące policjantów oraz przygotowano zmiany w prawie. Teraz Chiny idą o krok dalej w luzowaniu obostrzeń.
Zniesienie kwarantanny dla przyjezdnych
Można powiedzieć, że Chiny, które prowadziły niezwykle restrykcyjną politykę „zero-covid” na początku przyszłego roku ponownie otworzą się na świat. Począwszy od 8 stycznia od osób przybywających z zagranicy nie będzie wymagane przejście kwarantanny. Wymóg ten zostaje zastąpiony koniecznością przedstawienia ujemnego testu PCR przeprowadzonego w ciągu ostatnich 48 godzin. Do tej pory każdy przyjezdny musiał odbyć co najmniej 5-dniową kwarantannę. 8 stycznia to także zmiana środków stosowanych do zwalczania epidemii z tak zwanej kategorii A na kategorię B. Ponadto Chiny zmieniają oficjalną nazwę choroby na „zakażenie nowym koronawirusem”. Działania te otwierają furtkę do dalszego luzowania podejścia w przyszłym roku.
Wielki entuzjazm i nowa fala zakażeń
Chyba nikogo nie dziwi fakt, że odcięci od świata przez prawie 3 lata Chińczycy z entuzjazmem przyjmują te zmiany. Przekłada się to chociażby na wzrost liczby zapytań związanych z podróżą do najchętniej odwiedzanych krajów. Jednakże jak się okazuje poluzowanie polityki ma także drugie dno. W wyniku luzowania obostrzeń dochodzi właśnie w Chinach do fali infekcji omikronem. Obciążenie systemu opieki zdrowotnej jest tak duże, że w niektórych miejscach lekarze muszą pracować mimo, iż sami wykazują objawy zarażenia.