Wysoka inflacja, z którą mamy do czynienia w Polsce, dotyka nas każdego dnia. Idąc do sklepu wszyscy widzimy, że trzeba wydać znacznie więcej niż rok temu za takie same zakupy. Jednak to nie jedyny skutek inflacji. Ponieważ wynagrodzenia nie nadążają za zmianami cen, realnie zarabiamy mniej niż jeszcze rok temu. Jeśli zaś jesteśmy w grupie szczęśliwców, którym udaje się odkładać jakieś pieniądze, to musimy mieć świadomość, że z każdym miesiącem za nasze oszczędności możemy kupić mniej. Za walkę z inflacją odpowiedzialna jest Rada Polityki Pieniężnej. Utrzymywanie stabilnego poziomu cen jest w zasadzie jej głównym zadaniem. Kształtować oczekiwania inflacyjne można na różne sposoby. Jednym z ważniejszych, jest komunikacja RPP z rynkami finansowymi. Dlatego też po każdym posiedzeniu RPP odbywa się konferencja przewodniczącego rady, prezesa NBP Adama Glapińskiego. Jednakże z wypowiedzi ekonomistów i analityków rynkowych jasno wynika, że sposób komunikacji prezesa NBP pozostawia wiele do życzenia.

Jak na biwaku

Jeden z ekonomistów w odniesieniu do konferencji prasowych Adama Glapińskiego użył powyższego stwierdzenia. Natomiast część analityków traktuje wystąpienia publiczne prezesa NBP jak monologi „wujka gawędziarza”. Czy takie oceny są uzasadnione? Analizując kilka ostatnich konferencji prasowych Adama Glapińskiego niestety można się przychylić przynajmniej częściowo do tych ocen. Przewodniczący RPP potrafi w swojej wypowiedzi płynnie przechodzić od najważniejszych kwestii finansowych do porad życiowych, anegdot dotyczących zwierząt domowych czy nawet ataków na dziennikarzy. Raczej nie jest to recepta na skuteczną komunikację z rynkami finansowymi.

Jak to powinno wyglądać

Były prezes FEDu Ben Bernanke uważa, że aż 90% tego co może zrobić bank centralny wynika z wpływu jaki wywiera właściwa komunikacja na rynki. Dlatego też na zachodzie konferencje bankierów centralnych są krótkie i treściwe. Zazwyczaj trwają około 10-20 minut. Koncentrują się jedynie na odczytach wskaźników ekonomicznych i przewidywaniach dotyczących gospodarki wynikających z modeli statystycznych. Raczej nie uświadczy się na nich anegdot odnośnie chleba baltonowskiego i zwierząt domowych. W tym kontekście prezes NBP wydaje się być wręcz niepoważny.