Iga Świątek od dłuższego czasu dominuje w kobiecym tenisie. Oczywiście nie oznacza to, że wygrywa każde spotkanie, czy też turniej. Jak każdemu, czasem trafiają się jej gorsze występy. Innym razem to przeciwniczka świetnie trafia z dyspozycją i Polka pomimo solidnej gry musi uznać wyższość rywalki. I taka właśnie sytuacja miała miejsce w finale turnieju WTA w Madrycie. Rywalką Igi Świątek w tym spotkaniu był Białorusinka Aryna Sabalenka. 2 tygodnie temu zawodniczki również spotkały się na korcie. Wówczas to Świątek wyszła zwycięsko z pojedynku. Tym razem górą była reprezentantka Białorusi. Natomiast sam mecz finałowy był prawdziwym widowiskiem i kibice zdecydowanie mogli być zadowoleni ze spotkania bez względu na wynik końcowy.
Sabalenka bezlitosna
Już pierwszy gem zapowiadał niezwykle zacięte spotkanie. Świątek próbowała przełamać przeciwniczkę, jednak ta się dobrze wybroniła. W kolejnych gemach obie zawodniczki pewnie wygrywały przy swoim podaniu. W końcu, w 8. gemie pierwszego seta Sabalenka przełamała Igę Świątek. Strata gema przez Polkę była związana z kilkoma błędami, które popełniła. Jej rywalka wykorzystała je bezwzględnie. Białorusinka następnie wygrała swoje podanie i ostatecznie w secie nr 1 zwyciężyła wynikiem 6:3.
Walka do końca
Drugi set zaczął się dobrze dla Świątek. Szybko wyszła na prowadzenie 3:0 w gemach. Białorusince udało się jednak doprowadzić do wyrównania. Jednakże Świątek udało się ostatecznie pokonać rywalkę. Set nr 2 zakończył się zwycięstwem Polki 6:3. O zwycięstwie w meczu i całym turnieju miał zadecydować 3. set. Ten niestety zaczął się bardzo źle dla polskiej tenisistki. Białorusinka szybko wyszła na prowadzenie 3:0. Tym razem to Idze Świątek udało się wygrać 3 kolejne gemy i doprowadzić do wyrównania. Jednakże to było wszystko co tego dnia była w stanie wywalczyć Polka. Mimo, iż postawiła swojej rywalce bardzo ciężkie warunki, Sabalenka wygrała 3 kolejne gemy i cały mecze wynikiem 2:1 w setach.