Po publikacji szokującej informacji przez firmę Hindenburg Research, która dotyczyła domniemanych nieprawidłowości w procesie wycofania się LPP, polskiej spółki zajmującej się branżą odzieżową, z rynku rosyjskiego, giełda w Polsce przeżyła prawdziwe trzęsienie. Spadek cen akcji stał się faktem, a zyski ma szansę zgarnąć sam Hindenburg. Piotr Kuczyński, ekonomista, w wypowiedzi dla portalu money podkreślił, że „jedynie KNF ma kompetencje do oceny tej sytuacji pod kątem prawnym, dla mnie jest to kwestia głównie etyczna”.
Prowadząca działalność na terenie USA firma Hindenburg Research udostępniła w piątek raport, który precyzyjnie opisuje sposób, w jaki LPP – gigant odzieżowy stojący za takimi topowymi markami jak Reserved, Mohito czy Sinsay – dokonał swojego wyjścia z rynku rosyjskiego po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę przez Putina. Zgodnie z analizą przeprowadzoną przez Hindenburga, LPP oficjalnie sprzedało swój biznes, ale faktycznie nadal go kontroluje za pośrednictwem różnych spółek.
W rezultacie tych doniesień, akcje LPP na giełdzie w Warszawie zaczęły dramatycznie tracić na wartości. W najbardziej krytycznym momencie zanotowano spadek o niemal 40 procent, podczas gdy na koniec dnia sesji akcje były tańsze o 35 procent względem ceny początkowej.
LPP natychmiastowo zdementowało tezy prezentowane przez Hindenburg Research i zgłosiło do prokuratury informację o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które miało zaszkodzić nie tylko samej spółce, ale również jej akcjonariuszom i inwestorom.