Wczoraj Barcelona rozgrywała spotkanie w ramach rozgrywek Pucharu Króla. Rywalem Katalończyków był zespół Realu Sociedad. Część kibiców mogła jeszcze mieć w pamięci spotkanie Barcy z Getafe i tonować nieco swoje oczekiwania. Jednakże na to spotkanie „Duma Katalonii” wyszła w zdecydowanie silniejszym składzie niż jak to miało miejsce podczas rozgrywek ligowych. Do składu wracali Araujo, Christensen oraz Robert Lewandowski. To dawał Xaviemu możliwość wystawienia znacznie mocniejszego składu niż na mecz ligowy z Getafe. I tak też właśnie się stało. Jak się jednak okazało, mecz z Realem Sociedad nie był łatwy i do samego końca kibice z Katalonii musieli drżeć o ostateczny wynik spotkania.
Do przerwy bez bramek
Początek spotkania zdawał się zapowiadać świetne zawody w wykonaniu Barcelony. Trzeba przy tym przyznać, że rywale Katalończyków starali się im odgryzać i również mieli swoje szanse. Ponieważ żadna z drużyn nie miała zamiaru się głęboko bronić spotkanie było dość otwarte. I właśnie taki futbol chcą oglądać kibice. W przeciągu pierwszych 10 minut meczu Barca miała dwie szanse na zdobycie bramki. Niestety obie zmarnowała. W 11. minucie do siatki trafił Lewandowski. Jednakże gol nie został uznany – De Jong od którego odbiła się piłka był na spalonym. Kolejne kilkanaście minut to kolejne ataki Katalończyków. Real Sociedad groźnie odpowiedział w 30. minucie. Mocny strzał posłany przez Kubo okazał się jednak niecelny. Było jednak blisko gdyż Barcę uratowała poprzeczka. Od 40. minuty Barcelona grała w przewadze. Czerwoną kartkę ujrzał Mendez. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Nerwy do końca
W drugiej połowie spotkania kibice w końcu ujrzeli bramkę. Trafienie zdobyła Barcelona. Zdobywcą bramki, jak się później okazało na wagę zwycięstwa, był Dembele. Strata bramki sprawiła, że Real podkręcił nieco tempo. W 60. minucie przed szansą na wyrównanie stanął Sorlotha. Jednak zawodnik gości przestrzelił z najbliższej możliwej odległości. Po takim ostrzeżeniu Barca starała się odzyskać pełną kontrolę nad spotkaniem, jednakże nie było to wcale takie proste. W końcówce spotkania dwa razy musiał interweniować Ter Stegen. Końcówka spotkania była niezwykle nerwowa. Ostatecznie jednak wygrała Barcelona, która patrząc na przebieg spotkania była obiektywnie lepszym zespołem.