Na plaży tuż przy brooklyńskim deptaku dokonano makabrycznego odkrycia. Leżały tam ciała trójki dzieci. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zostały one utopione przez matkę.

Szokującego odkrycia dokonano w poniedziałek 12 września około 4:30 nad ranem na plaży nieopodal brooklyńskiego deptaka w Coney Island. Funkcjonariusze, którzy znaleźli zwłoki są zdania, że dzieci zostały utopione przez ich matkę.

Zaginione dzieci

Znalezione dzieci to siedmioletni Zachary i czteroletnia Liliana Merdy oraz trzymiesięczny Olivier Boncarev. Cała trójka była nieprzytomna, w związku z czym wezwane na miejsce służby podjęły próbę reanimacji i ratowania życia po przewiezieniu do szpitala. Okazało się to jednak bezskuteczne bowiem całe rodzeństwo zmarło.

Poszukiwania dzieci zaczęły się trzy godziny wcześniej. Wzięły w nich udział helikopter oraz morskie jednostki patrolujące na Zatoce Dolnej, która uchodzi do Oceanu Atlantyckiego. Poszukiwania wszczęto po tym, jak krewny rodziny ostrzegł tamtejsze władze i służby, że matka może chcieć skrzywdzić całą trójkę dzieci.

Przesłuchanie matki

Jak podało Associated Press 30-letnia matka Erin Merdy znaleziona została przemoczona około półtorej godziny później jak szła sama deptakiem w odległości około 3 km od ciał. Jak zauważono kobieta znajdowała się wówczas niedaleko swojego mieszkania
Kenneth Corey, szef departamentu policji nowojorskiej NYPD poinformował, że kobieta została przesłuchana, jednak jej nie zatrzymano ponieważ wcześniej nie było żadnych zgłoszeń odnośnie zaniedbywania przez nią opieki nad dziećmi.

Sprzeczne opinie o matce dzieci

Erin Merdy broni jej matka Jacqueline Scott, która w rozmowie z „Daily News” podkreśliła, że jej córka była kochającą matką dla całej trójki, choć w ostatnim czasie przeżywała ciężki okres, prawdopodobnie wynikający z depresji poporodowej.

Zgoła odmienną opinię na temat byłej żony wyraził jednak w rozmowie z „New York Times” mieszkający w Norfolk, Wirginii Derrick Merdy przekonując, że jedynie Zachary jest jego biologicznym dzieckiem. Mówił, że chłopak jako jedyny z całej trójki był zaniedbany oraz często mówił, że jest godny. W rozmowie ojciec podkreślał, że z tych powodów walczył o odzyskanie nad nim opieki.

Ma żal do władz, że pomimo jego częstych telefonów za każdym razem odsyłano go „z kwitkiem” mówiąc, że nie ma dowodów na złe traktowanie chłopaka przez jego matkę i byłą małżonkę mężczyzny. Zarzuca władzom, że nigdy „ nie przeprowadzili prawdziwego dochodzenia”. Dopiero teraz, po śmierci dzieci, rzeczniczka miejskiego urzędu ds. świadczeń na rzecz dzieci ACS w rozmowie z „New York Times” wyjaśniała, że jej agencja prowadzi śledztwo wspólnie z nowojorską policją, nie podając jednak żadnych szczegółów.