Boris Pistorius, niemiecki minister obrony, udzielił komentarza odnośnie incydentu z podsłuchem przeprowadzonym przez Rosję. Według ministra, do wydarzenia doszło na skutek błędu popełnionego przez człowieka, a nie przez awarię technologiczną czy proceduralną.
Pistorius podkreślił, że niemieckie certyfikowane systemy komunikacyjne są absolutnie bezpieczne, pod warunkiem przestrzegania odpowiednich procedur. Zapewnił również, że działania techniczne i proceduralne są podejmowane w taki sposób, aby uniemożliwić powtórzenie takiej sytuacji. W ramach jego wyjaśnień, minister obrony zaznaczył, że żadne narzędzia technologiczne nie zawiodły, ponieważ niemiecka armia korzysta tylko z bezpiecznych urządzeń. Wyjaśnienia dotyczące tego incydentu zostały już przekazane do władz NATO.
Jak przekazał Pistorius, jeden z czterech oficerów Luftwaffe podczas połączenia skorzystał z linii, która nie była zabezpieczona i której nie powinien używać. Minister dodał jednak, że śledztwo w tym względzie jest nadal prowadzone i jeszcze nie zostało formalnie zakończone. Od jego wyników zależy, kto i jakie konsekwencje dyscyplinarne poniesie. Niemiecki minister obrony poinformował również, że już wczoraj skonsultował się na ten temat z odpowiednikami z innych krajów. W odpowiedzi dostał zapewnienie, że sojusznicy nadal mają pełne zaufanie do Niemiec.
Koalicja rządząca w Niemczech jest przeciwna tworzeniu specjalnej komisji śledczej w sprawie incydentu z podsłuchem rozmowy niemieckich oficerów przez Rosjan. Deputowani partii SPD, której przewodzi kanclerz Niemiec Olaf Scholz, argumentują, że należy natychmiast wyjaśnić całą sytuację, podczas gdy procedury takiej komisji mogą trwać nawet do trzech lat. Zieloni natomiast są zdania, że komisje tego typu powinny zajmować się sprawami już zamkniętymi i możliwymi do omówienia publicznie, co w tym przypadku nie jest spełnione.