Wczoraj już po raz 80 wręczono Złote Globy. Tegoroczna gala jest powrotem do dobrej tradycji po zeszłorocznym pełnym afer rozdaniu nagród. Nagrody przyznawane w trakcie tej uroczystości uważane są za drugie co do ważności w branży filmowej. Większe znaczenie i rozgłoś mają tylko Oskary. Spore zamieszanie na gali zrobił prowadzący ją Jerrod Carmichael. Jego wielokrotne nawiązania do struktury organizacji, w której nie ma wystarczającej reprezentacji mniejszości etnicznych były swoistym prztyczkiem w nos organizatorów. Jeśli zaś chodzi o przyznane nagrody, to trzeba przyznać, że nie było zbyt wielu niespodzianek.

Kategorie filmowe

Jeśli chodzi o kategorie filmowe faworyci spełnili oczekiwania stawiane przed rozdaniem Złotych Globów. W kategorii najlepszego filmu dramatycznego zwyciężył obraz „Fabelmanowie”. Nie dziwi także fakt, iż jego reżyser, Steven Spielberg również zdobył jedną z nagród. Oczywiście w kategorii najlepszego reżysera. Natomiast w kategorii najlepszej komedii lub musicalu wygrał kolejny faworyt – „Duchy Inisherin”. Jego scenarzysta Sam McDonagh ponownie otrzymał nagrodę za najlepszy scenariusz. Wcześniej w 2018 roku odebrał statuetkę za „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Nagrody odebrali także Colin Farrell, Michelle Yeoh, Ke Huy Quan, Cate Blanchett oraz Austin Butler.

Kategorie telewizyjne

Jeśli chodzi o kategorie telewizyjne to tu również ciężko szukać wielkich niespodzianek. Nagrodę dla najlepszego serialu dramatycznego zgodnie z oczekiwaniami wygrał „Ród Smoka”. Za najlepszy miniserial uznano „Biały Lotos: Sycylia”. Natomiast w kategorii najlepszy serial komediowy zwyciężyła „Misja: Podstawówka”. Na uwagę zasługuje także wyróżnienie nagrodą Evana Petersa, który zagrał główna rolę w serialu poświęconym historii seryjnego morderczy Jeffrey’a Dahmera. Sam serial przeznaczony jest raczej dla pełnoletnich widzów o mocnych nerwach. Natomiast postać wykreowana przez Petersa bezapelacyjnie zasłużyła na statuetkę.