39-letni mężczyzna ogłaszał się w popularnych serwisach, że może udzielić wysokich pożyczek bez sprawdzania baz i zaświadczeń. Jedynym warunkiem było uregulowanie opłaty za realizację umowy. Jak łatwo się domyślić, mężczyzna po otrzymaniu pieniędzy znikał, a potencjalny kredytobiorca zostawał z niczym. Sprawą zainteresowała się policja, której udało się zatrzymać podejrzanego o oszustwa.

Jak wyglądały oszustwa?

W popularnych serwisach ogłoszeniowych, podejrzany umieszczał ogłoszenia o pożyczkach prywatnych. Cały proces wydawał się być jasny i przejrzysty. Kredytobiorca nie musiał dostarczać zaświadczenia o dochodach, ani zatrudnieniu. Miał również gwarancję, że nie będzie weryfikowany w bazach, które sprawdzają instytucje pożyczkowe. Wystarczyło nawiązać kontakt, określić jaką kwotą jest się zainteresowanym. Oszust przygotowywał umowę i wysyłał ją do klienta. Żeby mogło dojść do wypłaty pieniędzy, kredytobiorca musiał jedynie opłacić koszty związane z realizacją umowy. Na ogół były to kwoty od 750 do 2500 złotych. Niestety wiele osób dało się na to nabrać. Wpłacały żądane kwoty na konto oszusta, po czym kontakt z nim się urywał. 39-latek przestawał odpowiadać na wiadomości i nie odbierał połączeń przychodzących. Oszukana osoba zostawała bez obiecanego kredytu oraz bez pieniędzy, które przelała na konto.

Zatrzymanie mężczyzny i ustalenia policji

Cały proceder toczył się od sierpnia ubiegłego roku. Mężczyzna oferował kredyty w wysokości od 10 do 500 tysięcy złotych. Nie trzeba jednak wspominać, że żaden z poszkodowanych nie zobaczył nawet złotówki. Sprawą zainteresowała się policja Okazało się, że mężczyzna bardzo często zmieniał miejsce zamieszkania. Dodatkowo dysponował kilkunastoma numerami telefonów, a także różnymi kontami bankowymi. Przelane środki wypłacał za pomocą BLIK, w różnych miejscach w Polsce. Policja ustaliła, że w całym procederze pomagała mu żona. Dzięki sprawnej akcji funkcjonariuszy obydwoje udało się zatrzymać w Warszawie. Grozi im nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Aktualnie policja zajmie się poszukiwaniem pokrzywdzonych osób, a także ustaleniem jakie kwoty para zdążyła wyłudzić. Co więcej kilka lat wcześniej mężczyzna dopuścił się już innych oszustw i był znany siedleckiej policji.