Wczoraj informowaliśmy o pierwszym prawdziwie sensacyjnym rozstrzygnięciu na Mistrzostwach Świata w Katarze. W meczu inaugurującym zmagania w grupie C Argentyna uległa Arabii Saudyjskiej 1:2. Swoje spotkanie rozgrywała także reprezentacja Polski. Podopieczni Czesława Michniewicza zremisowali bezbramkowo swój pierwszy mecz. Rywalem była drużyna Meksyku. Dla Polaków oznacza to, że tradycyjna już sytuacja, w której gramy „mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor” tym razem nieco się zmieniła. Mistrzostwa Świata w Katarze trwają dopiero 3 dni, a już mamy tak wiele emocji. Co więcej, dzisiaj miała miejsce kolejna spora niespodzianka.
Niemcy znokautowani
Z całą pewnością w jak niemałą niespodziankę należy potraktować przegraną Niemców w meczy z reprezentacją Japonii. Wprawdzie w ostatnich latach reprezentacja Niemiec nie zachwycała swoimi wynikami, jednak wciąż jest uważana za bardzo silny zespół i przez niektórych wymieniana wśród faworytów do zdobycia pucharu. Niemcy chcieli w pierwszym spotkani zaprezentować się jak najlepiej i przekonać swoich rodaków, że warto będzie im podczas tego turnieju kibicować. Jak się okazało z tego planu nic im nie wszyło. Spotkanie rozpoczęli dość dobrze. Kontrolowali grę, momentami mieli wręcz przygniatającą przewagę. Pierwszą bramkę w spotkaniu zdobyli w 33. minucie za sprawą strzału Ilkay Gündogan. Jednakże było to ostatnie trafienie Niemców w tym spotkaniu. W drugiej połowie wciąż dominowali jednak nie byli w stanie podwyższyć wyniku. Natomiast Japonia w ostatnich 15. minutach meczu ruszyła ostro do ataku. Najpierw bramkę strzelił Ritsu Doana, kilka minut później do siatki trafił Takumy Asano. Niemcy nie byli w stanie odpowiedzieć i przegrali z Japonią 1:2.
Hiszpańska kanonada
Zupełnie inaczej drugie spotkanie w grupie E. Faworyzowani Hiszpanie zaprezentowali pełnię swoich umiejętności i wręcz rozbili Kostarykę 7:0. Gra Hiszpanów była bardzo przyjemna dla oka. Często wymieniali się pozycjami, umiejętnie zmieniali tempo rozegrania i mieli ciekawe pomysły na grę. Również co do samego wykończenia nie można mieć najmniejszych zarzutów. Natomiast Kostaryka była jedynie tłem dla hiszpańskiego widowiska.